środa, 13 marca 2013

Cozmo D talking about Brooklyn scene of the 70's



Witaj! Możesz nam opowiedzieć o swojej historii, jak zaczynałeś, zabierz nas tam... Opowiedz jak to było...

Zaczynałem w 1975, John Dewey High School, zaraz przy Coney Island, to właśnie tam chodziłem do szkoły i trzymałem z ekipą Super Seeds. Przed szkołą zawsze piliśmy piwko marki Brass Monkey i paliliśmy zioło. Wtedy; pamiętam to jak dziś, wiosną 1975 roku, ktoś podkręcił na blasterze kasetę, gdzie był nagrany materiał, na którym ktoś robił cuty na breaku z kawałka podtytułem Bra, w wykonaniu grupy Cymande, wiesz... Gość leciał techniką back & forth... Od zawsze siedziałem w muzyce, znałem ten kawałek ale nigdy wcześniej nie słyszałem czegoś podobnego, by ktoś tak rozciągnął break w kawałku. Później dowiedziałem się, że tym gościem, był dj Count JC. Był to znany Dj w Coney Island. Od tego momentu zdecydowałem się, że chce zostać dj'em. W tym samym czasie, kilku znajomych miało sprzęt dj'ski, więc na początku korzystałem z ich sprzętu. Ale w 1976, Ja i moi kuzyni: Nikki D i Master Quadro, mieliśmy już swój sprzęt i wspólnie zaczęliśmy zagłębiać się w temat. Potem Nikki D, wyjechał do college'u, więc na jego miejsce przyszedł mój człowiek Doctor Freeze i w tym składzie zapoczątkowaliśmy ekipę Jam On Productions. To było latem 1977 roku. Wtedy zaczęliśmy działać, zbierając na lepszy sprzęt, graliśmy w parkach i na osiedlowych skwerach...

W jakich konkretnie miejscach, parkach grywaliście?

Wiesz, ja mieszałem przy Park Slope, Brooklyn. Moi kuzyni, mieszkali z naszymi dziadkami w Bed-Stuy, Brooklyn. Z reguły dawaliśmy czadu na obu dzielnicach, wiesz... Sprzęt trzymaliśmy w Bed- Stuy, ale jeśli coś działo się w Park Slope, byliśmy w Park Slope. Poza tym działaliśmy przy Old 9 Park, działaliśmy przy 137, 282 Park Place. W 1979 roku, mieliśmy już tyle sprzętu, że mogliśmy działać na poważnie w Park Slope, 40 Park, ... kilka innych nawet już nie pamiętam nazw, Marion Street Park, nawet nie wiem jak teraz się nazywa, ale wtedy tam również działaliśmy.

Więc jak to dokładnie wyglądało, gdy graliście w parkach?

Zazwyczaj było to tak, że ogarnialiśmy jamy, ale było też tak, że gdy ktoś rozstawiał sprzęt i grał muzykę, my rozstawialiśmy sprzęt naprzeciwko. Wiesz, mieliśmy olbrzymie głośniki, które trzeba było dokładnie dostrajać. Na początku mieliśmy kilka ekip, które z nami działały... Unlimited Sound, mój człowiek który chodził ze mną do szkoły Dj Humidity. Zbieraliśmy się razem, ustalaliśmy kolejność i walczyliśmy między sobą, również między ekipami. Więc zaczęliśmy w 1977, ale 1979 był rokiem gdzie rozkręciliśmy się na poważnie. Mieliśmy olbrzymie ''Horn Speakers'', w których membrana była wbudowana w środek drewnianej skrzyni, co dodawało niesamowitego wzmocnienia bassu.

Stary, więc wtedy mieliście niesamowite brzmienie...

Dokładnie, wiesz... Mieliśmy niezłe brzmienie, może nie byliśmy jak Disco Twins, Richard Long czy Infinity Machine, ale jak na ekipę lokalną mieliśmy całkiem niezłe brzmienie.

Więc to znaczy, że w Brooklynie działo się sporo, były wielkie imprezy?

Latem 1979 roku, każdego wieczora gdzieś w dzielnicy, ktoś grał imprezę pod gołym niebem. Każdego wieczora, zawsze gdzieś coś się działo. Na taką skalę się to rozniosło. Gdy zaczynaliśmy w 1977, tak naprawdę istniało tylko kilka ekip, wiesz... Zazwyczaj były to spore grupy tj: Fantasia, Nut Cracker może nie, ale był znany w naszej okolicy, Electrified Sound, Flowers... To były główne ekipy. Ale do 1979, gdy my graliśmy już na poważnie, powstało wiele innych ekip... Barytons Crew, których za każdym razem w bitwach niszczyliśmy doszczętnie. System 1,2,3... Również dostawali od nas niezły wycisk, więc wiesz... Było nas tyle, że latem 1979 roku, każdej nocy coś się działo.

Aha, a jak wyglądał hip hop i historia hip hopu na Brooklynie, możesz coś więcej powiedzieć?

Wiesz w 1977, to wtedy styl, marka hip hopu z Bronksu przybyła na Brooklyn. Wiesz, pewnie wiele kotów z Bronsku nie zgodzi się z tym co chce powiedzieć... Ale uważam hip hop za coś innego, nie sprowadzam go do czterech elementów. Jak można sprowadzać kulturę do czterech elementów? Ale jeśli już miałbym sprowadzać to do czterech elementów, nie były by to elementy o których oni mówią... Wiesz, my też malowaliśmy graffiti i ogarnialiśmy imprezy w parkach i rapowaliśmy na mikrofonach. Poza tym, nigdy nie łączyliśmy malowania graffiti z imprezami w parkach i nawijaniem na majkach. Wiesz, to dopiero później ktoś to spostrzegł i powiedział, że to też jest hip hop. Więc, wiesz... Moje zdanie na ten temat jest takie, że hip hop to jamy w parkach, imprezy które ściągały ludzi do parku i bitwy. Hip hop ma mentalność walki, ale w mojej ocenie bitwy, nigdy nie przerodziły się w zamieszki i bójki, chodziło tylko o rywalizację, więc dlatego myślę, że graffiti jest w pewnym stopniu podobne do hip hopu, ponieważ tam też chodzi o rywalizacje. Wiesz, masz więcej szacunku dla kogoś, kto ogarnia niezłe wrzuty, ale chodzi oto, że chcesz stać się jeszcze lepszy. Wiesz, ludzie mogą też myśleć, że ktoś ma kiepski styl i nie potrafi malować, ale jeśli jego wrzuty są wszędzie, w całym mieście, to to również wywołuje w ludziach szacunek. Więc wiesz... Hip hop dla mnie, żył w Brooklynie na długo przed tym, jak trafił do nas styl z Bronksu, który zdecydowanie zmienił wszystko.

Trzy rzeczy przyszły z Bronksu. Nawijka na mikrofonie. Mam na myśli to, że na długo przed tym jak ja zaczynałem, w Brooklynie byli MC's którzy mieli swój slogan i teksty w stylu:
"I gotta crew that will make you move, come on..."
Wiesz, oni mogli tak nawijać godzinami przez całą imprezkę, rozumiesz... Różne wstawki i rymy. Ale styl rymowania, takie rzeczy, moda na zapisywanie i tworzenie tekstów, w książkach z rymami, gdzie powstawały grube teksty przyszło do nas z Bronksu, na tyle ile się orientuję, ponieważ po raz pierwszy usłyszałem o tym w Bronksie. Kolejną rzeczą było skreczowanie. Nie mówię tutaj o cut'ach, wiesz... Wcześniej nie byłbyś dj'ejem gdybyś nie robił cutów, nie mógłbyś zgrywać kawałków gdybyś nie wiedział jak to ogarnąć. Słyszałem jak Count JC robił cuty w '75 więc, sam rozumiesz... Skreczowanie pierwszy raz zobaczyłem w Bronksie. Ostatnią rzeczą był taniec. "Freak" był trzecią sprawą pochodzącą z Bronksu. I na tym koniec, to zmieniło nasze spojrzenie na hip hop. Z powodu "freak", który był wolniejszym tańcem, większość kotów która grała disco, musiała przestać grać disco. Sporo muzyki którą wtedy grano, to szybszy rytm... Trzeba było zwolnić tempo i to zmieniło styl grania. Myślę, że wtedy właśnie styl rapowania przyszedł do nas właśnie w takiej formie, ponieważ gdyby rapowali do znacznie szybszych bitów, styl był by zupełnie inny. Więc, wiesz... Ja robiłem wszystko pod ''freak'', ponieważ ten taniec zmienił wszystko... Gdy imprezujesz, laski bawią się by poderwać kolesi, kolesie bawią się by wyrwać laski, a chcą robić to tańcząc. To właśnie była różnica między imprezami w Bronksie i imprezami w Brooklynie. W brooklyńskim stylu chodzi przede wszystkim o imprezowanie, więc raperzy nigdy nie nawijali przez całą noc, wiesz... Był na to wyselekcjonowany czas... Był czas na rapowanie, był czas na break, ale najważniejsze było by impreza dalej trwała, bo gdy nie dbasz oto by impreza trwała, ludzie szybko robią się niezadowoleni. Niech ja ci coś powiem... W latach 70., w Brooklynie, wolałbyś by ludzie na imprezie nie byli niezadowoleni. Wiesz... Musisz ludzi zadowolić. Ludzie chwalili Jam On, ponieważ, imprezy wielu innych ekip bojkotowano, bo grali chłam... Ludzie szybko się znudzili i szukali innego zajęcia. Wiesz... Ludzi trzeba zachęcić, rozpalić ich w sobie na imprezach. Na naszych bibkach nigdy nie strzelano, nie było burd, bo my trzymaliśmy tempo, a ludzie się po prostu bawili. By to ogarnąć, musieliśmy grać więcej funku i tylko odrobinę disco, wiesz... Kawałek "Love is the Message" grupy MFSB, to narodowy hymn w Brooklynie. Często trzeba było grać ten kawałek. Nie mówię, że nie grali go też w Bronksie, bo oni zawsze nawijali, że wszystko co graliśmy w Brooklynie to disco... Ale to było disco, musieliśmy to grać, rozumiesz... Ludzie tego od nas oczekiwali. ''Good Times'' też jest kawałkiem disco. Ludzie rapowali do "Love is the Message'' i również rapowali do ''Good Times''.

Aha, a powiedz czy kiedykolwiek grałeś w Bushwick?

Tak, grywaliśmy w Bushwick Park, zaraz za Bushwick High School... Kojarzysz ten park zaraz obok, tam właśnie graliśmy imprezy...

A widziałeś kiedykolwiek Rocking, Uprock?

Al Tee, jego ksywka wtedy to MC Harmony, ale teraz mówią na niego Al Tee McLaren, był odpowiedzialny za sprawy A&R w Warlock Records na początki lat 80., wtedy gdy Warlock dawał czadu. To on był uprock'erem, gdy my graliśmy imprezy z naszą ekipą... W kółko pakował się w kłopoty, przez swoje kolory... Był w ekipie 7 Deadly Sins, która trzymała z nami w Park Slope. Trzymaliśmy z nimi, z Frood Masters, z ekipą która malowała graffiti 876, razem spędzaliśmy czas gdy jeszcze mieszkałem przy Lincoln Place. Było jeszcze kilku... Kurcze, zapomniałem... Starzeje się...(śmiech).

Spoko, nie przejmuj się. Chciałem zapytać cię o kolesi jak Grandmaster Flowers i innych dj's z Brooklynu. Opowiedz coś o nich...

Na tyle na ile wiem, w Brooklynie działały dwie legendy. Po pierwsze, chce powiedzieć, że mam mentalność wojownika. Więc nie przejmuje się przeciętnymi, spoglądam tylko w stronę najlepszych. Nie ważne kim jesteś... Rozstawie się ze sprzętem naprzeciwko ciebie by cię zniszczyć... Gdy moi ludzie wracali z północy (Bronks, Harlem) i opowiadali co robi Grandmaster Flash:
''Stary gość skreczuje, nosem, łokciem, etc."
Spoko, niech robi co chce, dajcie mi go, to zapodam kozacki kawałek i zmiotę frajera, wiesz... Wtedy takie miałem podejście. Ale było kilku dj's na których zwracałem uwagę... Dwoje z nich którymi się inspirowałem najbardziej, z powodu ich umiejętności i potencjału ich sound systemów, to dj App, z ekipy Electrified Sounds, która na ile wiem była najlepszą ekipą w Brooklynie, oraz Grandmaster Flowers.

Grandmaster Flowers, on nie miał ekipy... Zgaduję, że za każdym razem ktoś inny pomagał mu rozstawiać sprzęt, ale jego sound system zawsze dawał czadu, wiesz... On był już legendą, na długo przede mną, przed czasami jak zaczynałem grać. Kiedy po raz pierwszy spotkałem go, w połowie lat 70., miał słuch w bardzo kiepskim stanie. Co udało mi się ustalić; Flowers grywał imprezy w parkach już w latach 60. Co więcej w 1969..., większość kotów z Bronksu, znowu pewnie nie przyzna mi racji, że to się działo naprawdę... W 1969 Grandmaster Flowers support'ował koncert James'a Brown'a na stadionie Yankees'ów w Bronksie, wiesz... Czy to był zbieg okoliczności? To, że akturat tam to miało miejsce i pamiętaj, mówimy tutaj o roku 1969. To był właśnie Flowers. Kiedy poznaliśmy go, nie mógł już używać słuchawek, jako odsłuchu... Więc zgrywał kawałki z pomocą wielkiego głośnika, zdarzało się, że grał i bez niego, a jego miksy pozostawały idealnie zgrane, czasami lekko zniekształcone, ale nadal dobre... Wszystko przez problemy ze słuchem, ale i tak jego system był świetny.

Słyszałem, że grywał z klamką? Trzymał ją zaraz przy skrzynkach na płyty?

Nigdy czegoś takiego nie słyszałem i nigdy nie widziałem. Byłem kiedyś na imprezie App'a, gdy ktoś wyciągnął spluwę... App miał genialny system. Grał kiedyś na 251 Park, przy Junior High School, teraz wszystko to Middle School's, ale kiedyś nazywały się Junior High School's... Wtedy grał używając jednej kolumny głośnikowej... Ktoś wcześniej się tam rozstawił, a App przyjechał i rozstawił jedną kolumnę i podłączył system, wiesz... Z reguły rozstawiasz dwie kolumny, by dźwięk był stereo... On rozstawił jedną, trzydrożną kolumnę... BOOOM! Zniszczył gościa, na jednej kolumnie... Wiesz... App był legendą, jeszcze z jednego punktu widzenia... Jeśli brał udział w bitwie i ktoś miał lepszy system, lepiej grał, miał lepsze kawałki, on wracał i przynosił więcej... Widzieliśmy go kiedyś na paradzie, przy Eastern Parkway, tam na przeciwko, wiesz... Dziś jest tam szkoła dla niesłyszących... Ale wcześniej niedaleko Prospect Hights, był park i tam dawał niezły czad, organizując imprezy... Był świetny, ale ja najbardziej podziwiałem jego system, ponieważ wiedział co z nim zrobić... Wiesz, problem polegał na tym i wiele kotów go miało, że ekipy miały niesamowite głośniki, kolumny i sprzęt, ale mało kto wiedział jak dobrze wszystko podłączyć. Dlatego, większość systemów i ich dźwięk był statyczny, głośniki brzęczały, buczały etc., wiesz... My jako młodzi chłopacy, nauczyliśmy się tego, pewnie przez to, że poznaliśmy Richard'a Long'a na Disco Convention na Manhattanie, gdzie zostaliśmy wręcz pochłonięci przez jego filozofię. Po pierwsze... Jeśli wychodzisz z imprezy, będzie ci dzwonić w uszach, to przez tony średnie i wysokie... Jeśli ustawisz system, tak by miał świetny bass, ten bass który czujesz w środku, w sobie, który rozsadza cię od środka, wtedy nie potrzeba już tyle tonów średnich i wysokich by nadać brzmieniu czysty i ciepły kształt. Dzięki temu ludzie mogą całą noc bawić się przy głośniku. Nauczyliśmy się jak ustawiać nasz system, wiesz... Gdy walczyliśmy z kimś, czasami działo się tak, że ekpy miały dwa razy więcej sprzętu niż my... Potrafiliśmy ich pokonać, bo wiedzieliśmy jak ustawić nasz system, nasz sprzęt. Wyciskaliśmy najwięcej ile się dało, ze sprzętu jaki obecnie posiadaliśmy. Wiele razy zdarzało się tak, że graliśmy wspólnie z innymi ekipami i wtedy nasz wspólny sprzęt był imponujący... Głośniki były poustawiane, na wysokość 6-8m, jak ogrodzenie osiedlowego boiska. Stary, to były czasy... Dobre czasy...

Extra! Więc, dziś jak widzisz co się dzieje, na block parties i w klubach, jaki jest sprzęt, jak brzmi dźwięk, wydaje się to wszystko zabawne...

Wiesz, szczerze... Śmieje się by nie płakać. Wiesz wszystko co robiliśmy, było sztuką, tak samo dzieje się z muzyką, którą obecnie słyszę.

Opowiedz o tym co sądzisz...

Wiesz nie mam z tym większego problemu, ponieważ muzyka ewoluuje, wszystko zmienia się, wiesz... Właśnie kończę 53 lata w tym tygodniu, więc każde pokolenie ma swoją muzykę, inną mają rodzice, inną dziadkowie, szanuje to. Ale w hip hopie, zawsze chodziło o oryginalność. Każdy chciał tworzyć swój własny styl, oddawać własne uczucia, tworzyć własny dźwięk... Teraz, biznes stara się kontrolować rap, teraz nawet nie nazwałbym tego rapem, to nie jest hip hop. Wszyscy starają się powielać swoich poprzedników. Stoją dokładnie po przeciwnej stronie oryginalności, ostatnią rzeczą jest to by być oryginalny. Więc w kółko masz ten sam dźwięk, który grają na falach radiowych. I wiesz, co? Kiedyś to do nich dotrze. Gdy ja zajmowałem się produkcją w latach 80. i 90., miałem przy sobie artystów którzy, rapowali lepiej jak Ci teraz, ale nie szukali oryginalności, w tym co robią... Zawsze powtarzałem im i starałem się przeciągnąć ich, by odnaleźli w tym co robią coś swojego. Często pytali mnie:
''a co ty wiesz na ten temat?'' 
Może i nie wiem, ale moje płyty cały czas się sprzedają, i dziś mija już prawie 30 lat od premiery albumu i moje płyty dalej się sprzedają i powód dlaczego jest na nie popyt, jest taki, że po prostu zrobiłem je po swojemu, zachowując oryginalny styl. Wiesz,... Gdy leci mój bit, wszyscy wiedzą co to jest i o co chodzi. Po 30 latach dalej zapełnia się parkiet i to właśnie jest oryginalność.

Jeśli podważysz każdy element naszej kultury, nawet graffiti... Czemu się nie dziwie, bo w mojej opinii nie łączę graffiti z hip hopem, wiesz... We wszystkim chodzi o oryginalny styl. Wiesz co było najgorszą rzeczą w hip hopie? By zagarnąć sobie czyjś styl. To było to, najgorsza rzecz jaką można było zrobić. W latach 70., ludzie bili się oto. Mogłeś zmieść kogoś w bitwie, siedzieć i chillować zaraz potem, ale gdy tylko widziałeś kogoś kto podprowadza twój styl... Od razu masz walkę. I tak było, tak się działo jeśli chodzi o taniec, tak było jeśli chodzi o rap, o miksowanie, dj'ing, wiesz... Ktoś podprowadził ci twój styl miksowania, twój set, czy rutynę, wiesz... Chodziło, też oto w graffiti, by być oryginalnym.

Dziś powtarzam ludziom cały czas, jeśli chodzi o rap, że nie w tym sęk by podbierać komuś rymy, bo kiedyś każdy rymował podobne sekwencje, ale chodziło o styl rymowania, wiesz... Nie próbuj brzmieć tak samo jak ja, nie staraj się tego robić tak jak ja to robie, z moim własnym smakiem, wiesz... Więc, możesz używać rymów takich jak ja, ale nie rymuj tak samo jak ja, zmień styl i flow.

Wracając do rymów, uwielbiam ten kawałek Jam On It, i to jak nawijacie tam o tym, że Superman nadlatuje i ta historia z disco-cripto-night...

W sumie napisałem te rymy już w '1977, to były pierwsze rymy jakie kiedykolwiek napisałem. Gdy bawiliśmy się na imprezach i miałem setki ludzi bawiących się przy naszych systemach, zdarzało mi się nawijać do nich właśnie "Jam On'', a oni odpowiadali ... Więc po latach, ludzie mnie zaczepiali gdy słyszeli te same rymy na albumie pare lat później. Wiesz, bo w latach 70., każdy z nas miał swoje ''Superman rhymes'', jak to walczą z Supermanem i jak podrywają Lois Lane, wiesz... Ja chciałem by mój styl był oryginalny. Więc napisałem to po swojemu.

Co sądzisz o electro-funk, czy wraca do łask?

Wiesz... Myślę, że cały czas jest na topie w Europie, cały czas słychać tę muzykę tutaj.

Ale czy nie uważasz, że to też jest melodia przyszłości?

Mam nadzieje, że tak.

Wiesz rymy jak ''Cozmo D from outer space", to jest to.

Wiesz... W sumie pożyczyłem tą linijkę od mojej dziewczyny... (śmiech)

Nieźle, więc dzięki wielkie za czas i wywiad.

Dzięki, cała przyjemność po mojej stronie.


Wywiad przeprowadził Tiny Love w Brooklynie.
Tłumaczenie: kOOl MiKe

Brak komentarzy: