poniedziałek, 5 listopada 2012

The Story of Arthur Armstrong - Owner of Legendary Ecstasy Garage Club


W pierwszej dekadzie tworzenia tego, czym dziś jest hip hop, zdarzało się, i jest to całkowicie normalne, że osoby spoza otoczenia, budowały historię tego ruchu. Dobrym przykładem jest Sal Abbatiello, właściciel klubu Disco Fever, który prowadząc go, doszedł do wniosku, że rodzący się hip hop, jest dokładnie tym na co czekał tłum fanów, zmęczonych klimatem "disco" bibek (w jego klubie rezydentami były osoby przez długie lata określane przez "prekursorów hip hopu", za Disco Dj's).  Wielu z nich po latach "doczekało" się  należytego miejsca w historii hip hopu.

Sal spontanicznie dowiedział się o nowym stylu - rappingu - dzięki Sweet G. Nie tracąc chwili, wyruszył na poszukiwania odpowiednich Dj's. Osobą która wprowadziła go do świata rapu był Kool Dj Herc.

Armstrong urodził się i wychował w małym miasteczku Luisiana. Często podróżował, zanim na stałe osiadł w mieście Wielkiego Jabłka, odwiedzał Chicago, Detroit, Houston i Texas. W wieku 29-ciu lat podjął decyzję, wyjazdu do NY. Zamieszkał na Bronxie, na Washington Avenue.

Dorastał na klasyce "Czarnej Ameryki", uwielbiał blues i jazz i w tym też kierunku, wraz z kolegą, okołu roku 1979 otwiera klub Galaxy 500, mieszczący się w pobliżu Macomb's Road. Tak samo jak w przypadku Disco Fever, repertuar był określony na dorosłą publiczność, nazywaną w tamtych latach - Pops. Zamiarem Armstronga było posiadanie klubu, w którym grano by koncerty. Mijał tydzień od jego otwarcia, gdy...
"Przypadkowo natknąłem się tam (Galaxy 500) na Herc'a. Zanim go spotkałem, nigdy nie słyszałem o hip hopie. Kool Herc usiadł koło mnie i wyjaśnił mi czym jest hip hop. To spowodowało, że zorganizowałem kilka hip hopowych występów. (…) Pamiętam jak Kool Herc powiedział mi, że jest Muhammadem Ali Hip Hopu. Nigdy nie zapomnę tego oświadczenia".
Herc zagrał imprezę i tak miłośnik jazzu rozpoczął przygodę z hip hopem.
"Byłem pod wrażeniem tych młodych ludzi. Wydawało się, że próbują stworzyć coś nowego. Byłem pod wrażeniem ich uporu. To nie była muzyka, którą bym chciał słuchać, ale nie była zła. Poznałem kilkoro dzieciaków z okolicy, którzy powiedzieli mi kto jest kim. Zaczęli mnie uświadamiać, kto jest popularny. Jeśli chciałeś się czegoś dowiedzieć, wystarczyło zapytać dzieciaków. To oni powiedzieli mi o Bambaacie, Flashu i Theodorze".
Wkrótce w klubie zaczęli grać L Brothers i Grandmaster Flash. Mr. Armstrong był starszy od każdego z nich o ponad 10 lat, różnica w mentalności była zbyt duża, dlatego z hip hopowcami spotykał się jedynie w celach biznesowych, nigdy towarzysko. Bardzo polubił się jednak z ekipą Notorious 2, czyli Grandmastera Caz’em i J.D.L., którzy w późniejszym okresie utworzą Cold Crush Brothers. Z Herc'iem dogadywał się dobrze, ale z powodu braku umiejętności Dj'skich, publiczność w tym klubie zaczęła naciskać na jego usunięcie. Herc w przeciwieństwie do Flasha i L Brothers nie był dj'em klubowym, nie potrafił zapanować nad tłumem jak inni. 

W czasach starej szkoły nie istniały pisemne umowy w dzisiejszym rozumieniu. Wszelkie kontakty opierały się na danym słowie i jego dotrzymaniu, na reputacji i wzajemnym szacunku. Rodzący się hip hop dał nadzieję, setkom tysięcy wyjętym spod nawiasu społeczeństwa, młodym ludziom. Dał im nadzieję, ale nie pozbawił natychmiastowo problemów i niebezpieczeństw, towarzyszącym zwykłej codzienności. Młodzi twórcy stali się więc celem zawistnych grup.

Z większością z nich dogadywał się bardzo dobrze. A najbardziej zaufani, wbijali do środka za freeko. Wśród nich był Bambaataa i jego ludzie.
„Oni znali mnie, szanowali mnie. Jeśli potrzebowałbym ochrony, każdy by Ci powiedział, że mogłem liczyć na pomoc Zulusów. Miałem swoją ochronę, ale Zulusi i inni pomagali mi także. Casanovas z Tinymm, Cletusem i Footballem na czele. Gdy oni znajdowali się w klubie, nie martwiłeś się o cokolwiek. Gdy ktoś zrobił coś głupiego, oni się tym zajmowali. Większość z tych gangsterów nie chciała strzelać na imprezach, nie chciała stracić szacunku w oczach takich grup jak Zulu Nation. ”
By dostać się do środka, należało najpierw wejść po schodach, gdzie zazwyczaj Armstrong przesiadywał przy stoliku z grupą znajomych. To tam, na bramce do jednej torby wrzucano opłatę za wejście, do drugiej zaś broń palną i białą. Jak wspomniano wcześniej, niepisane zasady były podstawą współdziałania. Wychodząc z tego założenia, pozwalano pewnym osobom wchodzić do środka z bronią, jak np. Bambaacie. Wiedziano bowiem kto jest uzbrojony, a kto nie. Armstrong płacił swoim ludziom za ochronę, artyści opłacali swoją, na własną rękę. Nim zdecydował się na stałą ochronę, doszło do kilku sytuacji, które doprowadziły do zamknięcia klubu. Podczas gdy najgroźniejsze gangi, pilnowały porządku w środku, D.J. A.J. nastręczał sporych problemów. Pewnego dnia ukradł sprzęt nieznanemu dj’owi. Powiadomienie o tym policji nie wchodziło w grę, zatrudnił więc kilkoro ludzi z 9 Crew  (ochrona L Brothers), którzy przy następnej okazji przeszukiwali ludzi A.J.’a. Stracił on bowiem przywilej wnoszenia broni. 

Następna hardcore'owa akcja miała miejsce pewnej nocy, gdy klub pękał w szwach, bawiło się w nim blisko pół tysiąca osób. Prawdopodobnie w środku przebywała cała plejada gwiazd, od Herca, po Flasha, L Brothers i Bama. Czwórka ludzi (był tam brat Breakouta, Darenell menadżer Funky 4), wśród których był Armstrong siedziało przy stoliku. Nagle grupa około czterech ludzi wbiła przez drzwi z bronią, przewracając właściciela na plecy. Celując do niego z shotguna z upiłowana lufą, skradli torbę z pieniędzmi.
„To był błąd, ponieważ tam było kilkunastu moich ludzi z pistoletami! Z  tego co pamiętam, jeden z nich chciał zejść na dół po schodach, gdy zauważył jednego z napastników. Wycofał się z powrotem na imprezę. Złodzieje weszli po schodach na parkiet i zaczęli strzelać w sufit. Wszyscy położyli się na ziemi. Rozpętało się piekło. Ludzie zaczęli strzelać w sufit. Jeden z napastników został śmiertelnie postrzelony”.
Reszta zbiegła. Skradzionej torby nigdy nie odnaleziono. Arthur został zmuszony do zamknięcia klubu.

To był okres, w którym Armstrong realnie zaczął mieć do czynienia z muzyką, został menadżerem kilku lokalnych grup. Wśród nich (gorąco polecam ich produkcję!) funkowej kapeli Pazant Brothers, która grała chociażby z Melbą Moore. Po kilku miesiącach od strzelaniny w Galaxy 500, wynajął wielki, stary, szeroko otwarty garaż na University Avenue, który już wcześniej pełnił rolę klubu. Była to wielka przestrzeń, ogromny plac. Po kilku miesiącach zdecydowano się na przeniesienie do innej, bardziej odpowiedniej lokalizacji. Zachowano poprzednią nazwę – Exstasy Garage, zaś oferowana przestrzeń była bardziej dogodna, bar był w stanie pomieścić 200 ludzi, zaś tył klubu – parkiet, do 600. Ponieważ typowo hip hopowe kluby dla młodzieży praktycznie nie istniały (poza T Connection, Harlem World ...), rzesza fanów z Galaxy 500, podążyła za Armstrongiem do Ecstasy Garage. Większość miejsc związanych z imprezami hip hopowymi to szkoły, parki. Ilość określonych klubów była minimalna.

Mean Gean i Fantastic 5 zostali rezydentami w nowym klubie Armstronga.


Powyższe zdjęcie przedstawia prawdopodobnie shot z dwudziestokilkuminutowego próbnego nagrania do filmu Wild Style.

Nie otrzymał koncesji na sprzedaż alkoholu, nielegalnie więc rozprowadzał go poza murami klubu, prosto z beczki. Problemów z narkotykami praktycznie nie posiadał, był to czas przed erą kokainy. Na unoszący się leniwie konopny dym, patrzył z przymrużeniem oka.


Przez następne dwa lata klub serwował nowojorczykom występy prekursorów. Hip Hop zaczął docierać do innych stanów, i spora w tym zasługa Mr. Armstronga. Pierwsze lata ósmej dekady XX wieku to zwariowany czas, jak nigdy wcześniej hip hop dał możliwość każdemu (nie tylko sportowcom), osiągnięcia sukcesu. To okres gdy prawie nikt nie miał pojęcia jak przenieść sztukę hip hopu z ulicy do studia i w profesjonalny sposób przedstawić ją światu.

Promowanie muzyków i organizowanie ich występów okazało się łatwiejsze, niż prowadzenie klubu. Północne Jersey, północ stanu NY oraz Connecitcut, to pierwsze miejsca gdzie odbyły się imprezy Armstronga.

W 1982 roku namówił ekipę Cold Crush Brothers do nagrania ich pierwszego singla Weekend. Po latach przyznaje, że błędem było namawianie grupy do napisania nowego kawałka, bardziej logiczne wydawało się bowiem stworzenie znanych już rutyn. W tamtym czasie nikt nie przypuszczał, by uwiecznienie utworów znanych z wystąpień, sprzedawałoby się.
"Oni dopiero co stali się popularni w swoim otoczeniu, mogłeś im nadać miano supergwiazd NY. Byli bardzo popularni, ale wątpię, by byli świadomi zmiany, która nadchodziła. Nie przypuszczam by poważnie traktowali pisanie, nagrywanie. Kiedy mówiłem im, chodźmy do studia, miałem z tym straszne problemy. To dlatego nie nagrałem z nimi nic więcej.  Po tym jak Sugarhill Gang nagrało Rapper Delights, hip hop zmienił się na zawsze. Nie sądzę, by CCB i inne grupy rozumiały to. Było kilka innych grup, które także starałem się nagrać. (...) Oni nigdy nie kończyli pisania utworów, wymyślali rymy na scenie, na poczekaniu. Myślę, że niewielu artystów w tamtym czasie rozumiało koncepcję pisania utworów".
Utwór Weekend ukazał się w labelu Armstronga Elite Records (gdzie wydał także single Mickey'a D i  Heartbeat Brotkers).

Zapraszam do przeczytania wywiadu z Arthurem Armstrongiem, będącym dopełnieniem tego artykułu.

Brak komentarzy: