Miałem pisać swoje przemyślenia o tym, ale Sadi zrobił to w punkt. Szkoda, że media i tak nie biorą na poważnie tego typu argumentów. Ja zadałem pytanie czy na gali byli reprezentanci innych elementów hip hopu. Zostałem oskarżony o manipulacje. Tylko, że jako osoba zainteresowana chciałbym zobaczyć tych reprezentantów „na podium” - skoro to impreza hip hopowa. Zamiast tego zobaczyłem lidera zespołu rockowego i popularnego pisarza ... oczywiście sama gala na plus jak dla mnie, ale nie widzę tu i nie czuję hip hopu wcale ... Poniżej kilka słów od prekursora hip hopu w Polsce, Sadiego:
" W 2021 roku na kolejnych Popkillerach, Złoty Popkiller za całokształt i wkład w kulturę hip-hop w Polsce otrzymał Kazik. Zapewne polskie środowisko hip-hop czyli b-boys, b-girls, didżeje, grafficiarze, MC’s, raperzy, a także hip-hopowi aktywiści zastanawiają się jaki wkład miał Kazik w kulturę hip-hop w Polsce? Według gremium Popkillera, Kazik miał swój wkład w kulturę hip-hop w Polsce wydając w 1991 roku album Spalam się. Jednak album ten był jednorazowym eksperymentem muzycznym. Sam Kazik o tym mówił i zawsze podkreślał, że nie jest on hip-hopowcem. Wszyscy, którzy w Polsce w momencie ukazania się albumu Spalam się w 1991 roku, byli poważnymi hip-hopowcami (bo już tacy istnieli) i tworzyli hip-hop mając pojęcie co to jest rap music, nie traktowali poważnie twórczości Kazika i produktu Spalam się. Natomiast wszyscy, którzy wówczas nie wychodzili z domu słuchając tylko polskiego radia i nie wiedzieli, co to jest hip-hop i rap, to nigdy nie będą wiedzieć o co chodzi.
Takie eksperymenty muzyczne przed Kazikiem dokonywało wielu polskich muzyków. Zbigniew Wodecki, punkowa kapela Deuter, estradowy muzyk Andrzej Zaucha, Piotr Fronczewski znany jako Franek Kimono i wisienka na torcie, grupa VOX – na ich teledyskach często można było widzieć b-boys tańczących electric boogie i sam VOX też tańczyli electric boogie, a potem wskakiwali w swoje disco garnitury i wracali do barytonu. Czy to był wkład do kultury hip-hop? Oczywiście, że nie, ponieważ nikt traktujący hip-hop poważnie nie odważył się stwierdzić, że wymienieni artyści mieli wkład w kulturę hip-hop, bo byłaby to parodia w stylu Monthy Paythona. Kazik po koncercie w Sopocie w 1991 roku skończył rymować do suszarki, włożył swoje glany i dalej był punkiem i buntownikiem. Nie chodziło mu o hip-hop. To śmieszne, że ktoś traktuje to poważnie i nazywa wkładem w kulturę hip-hop.
Gdy na podium obok Kazika stanie na przykład Liroy, to tak samo jak Liroyowi, tak samo Kazikowi nagroda jak najbardziej się należy, ale w przypadku Kazika nie za wkład do kultury hip-hop w Polsce. W przypadku Popkillera nastąpiła lekka pomyłka i na przyszłość zalecana jest zmiana nazwy jak już coś to na „Złoty Popkiller za wkład w polską muzykę rap i jej podgatunki”, a nie „Złoty Popkiller za wkład w kulturę hip hop”. Inaczej przez kolejne 50 lat będzie to zalatywać medialną schizofrenią, ponieważ podczas tych imprez pozostałe elementy polskiej kultury hip-hop wiele razy były zamiatane pod dywan. Może dlatego środowisko komercyjno- medialne i jego nagrody przyznawane wewnątrz tego środowiska są często postrzegane przez subkulturowe środowisko hip-hop, jako coś w rodzaju betlejemskiej szopki z kukiełkami. Warto o tym pomyśleć, bo na razie dla poważnych przedstawicieli kultury hip-hop w Polsce, wiarygodność gremium Popkilera spadła do mniej niż zero. Pewnego dnia poważni muzycy wielkich estrad, artyści z ulicy i chwilowi znawcy tematu zaczną traktować eventy Popkillera tak jak traktują Eurowizję czyli wspomnianą szopkę w tym przypadku okraszoną poprawnością polityczną i zakrętami proeuropejskich sztucznie wymuszanych nam na siłę różnych dziwactw.
Niby wszyscy wokół wiedzą, że hip-hop to nie tylko rap, ale również dj-e, b-boys, b-girls, grafficiarze. Jednak dla niektórych osób nadal jest to nie do ogarnięcia. Warto utrzymać chronologię, wiarygodność faktów oraz pewnych wydarzeń. To wszystko powinno mieć wpływ na obraz historii nie tylko polskiej muzyki rap, ale kultury hip-hop w Polsce jako całości. Ale jeżeli ludzie, którzy groźnie dyskutują w sieci na temat kultury hip-hop i jednocześnie zadają pytania typu jaki ma związek hip-hop z subkulturą i co to jest subkultura, a czym nie jest, albo że rap trzeba rozumieć inaczej, to potem mamy zmutowaną popkulturę bez kultury reprezentowaną przez prawdziwie niesmacznych pop przebierańców będących kompletnie nieświadomych co to jest hip-hop. Tacy właśnie ludzie mają mózgi z betonu i nie ma sensu tam pukać czy walić młotem, bo i tak tego betonu nie rozwalisz.
Im bardziej subkultury będą się integrowały z komercją i Internetem, tym mniej będą wyraźne, aż w końcu staną się tłem czegoś zupełnie innego. Będą nieistotne. Te subkultury, których kręgosłupem jest uliczna sztuka, znikną w wirtualnych wojnach między jednymi a drugimi idiotami twierdzącymi, że są atrakcyjniejsi i fajniejsi od innych. Ludzie zapomną, o co tak naprawdę chodziło i o co chodzi w subkulturach ulicznych. Taka właśnie przyszłość może czekać subkultury. Pewnego dnia komercja i cyberkultura internetowych debili spuści wszystko do odmóżdżonego szamba."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz