fonograficznej? Czy Państwa wcześniejsza praca przy organizacji
koncertów miała na to wpływ?
2. Czy Pan jest kolekcjonerem płyt?Znacznie większy wpływ miała współpraca z innymi wydawnictwami.Zrobiłem kilkadziesiąt reedycji na zamówienie Metal Mind, przygotowując kompletne dyskografie SBB, Józefa Skrzeka, Exodusu, Laboratorium, Johna Portera, Banku... Sporo tego było. Pracowałem też z innymi, mniejszymi wydawnictwami. Z czasem jednak zaczęło się pojawiać sporo projektów, którymi firmy dla jakich produkowałem płyty nie były zainteresowane. Stąd pomysł na własną firmę. Praca przy koncertach pomogła z pewnością w kwestii wielu kontaktów branżowych.
Jestem, choć nie maniakalnym. Nasza - czyli Żony i moja - kolekcja jest dość dynamiczna i jeśli odkrywam, że nie wracam do jakiejś płyty czwarty rok, to zazwyczaj ląduje w rękach jakiegoś znajomego lub w sprzedaży. Robię miejsce na inne albumy. Tak głównie jest z płytami CD. W wypadku winyli jest trochę inaczej, podstawowy zbiór raczej się nie zmienia, ostatnio uzupełniany głównie o ciekawe polonica - jak choćby zachodnioniemieckie albumy orkiestry Zbigniewa Górnego - czy library music, którą darzę niezwykłą estymą - to fascynujący świat.3. Jak wygląda prowadzenie własnej oficyny "od kuchni"? Czy w naszym kraju prawo stoi po Waszej stronie? W przeciągu tych kilku lat mieliście jakiekolwiek problemy, chociażby z Zaiksem?
Prowadzenie takiej firmy to przede wszystkim kwestia synchronizacji niezliczonej ilości spraw. Pracuje się nad kilkoma lub kilkunastoma projektami jednocześnie, każdy jest na innym etapie, z każdym dzieje się kolejnego dnia coś ciekawego i często nieprzewidywalnego. Tak więc sam fakt prowadzenia takiej firmy to przede wszystkim kwestia ogarnięcia tego morza drobnych spraw i problemów.
Problemy? To, że czasami niektóre sprawy od strony formalnej ciągną się bardzo długo - ale nie mamy na to żadnego wpływu. Czasami po prostu trafiają się instytucje, które pracują w swoim, niespiesznym tempie. Trochę nas też dotyka - jak wszystkich - internetowe piractwo, wobec którego mam jednoznaczny, negatywny stosunek.4. Jak wygląda proces wyszukiwania potencjalnych propozycji wydawniczych?
Nie ma jednej reguły. Jerzy Milian przekazał nam całe swoje prywatne archiwum, z którego wybieramy poszczególne materiały. SBB z festiwalu Jazz nad Odrą 1975 szukałem ponad dziesięć lat, wiedząc, że było zarejestrowane. Czasami nasi klienci / słuchacze sugerują kierunek, w którym warto się rozejrzeć, czasami jest to pojedyncza notka prasowa, która skłania do dalszych poszukiwań, czasami sugestia muzyka.
Część archiwum Jerzego Miliana |
Nie da się wybrać jednej. Z kręgu rocka powinienem wymienić w zasadzie wszystkie albumy mojego ukochanego SBB, z debiutem "Memento z banalnym tryptykiem" i pomarańczowym, nagranym dla czeskiego Supraphonu "Wołaniem o brzęk szkła" na czele. Te wszystkie krążki gnieżdżą się na moim prywatnym podium obok "Mrowiska" Klanu, "Idee Fixe" Niemena... i wielu innych tytułów. Z kręgu jazzu najważniejsze są bezapelacyjnie "Bazaar" Jerzego Miliana, "Kujaviak Goes Funky" Namysłowskiego oraz koncertowy album Michał Urbaniak Constellation.6. Teoria Styku wydaje się być jednym z najciekawszych albumów w Państwa dorobku. Istnieje nadzieja na wykopanie podobnie przełomowych nagrań?
Nadzieja na takie killery jak "Punkt styku" zawsze istnieje. Cała przyjemność i smaczek sytuacji polega na tym, że sami nie wiemy nigdy do końca na co trafimy. Utworu, który okazał się "Tygrysim krokiem" Show Bandu szukałem długi czas i trafiłem na niego w końcu zupełnym przypadkiem, sprawdzając całkowicie inne materiały. W ten sposób czasami odnajdują się prawdziwe perły.7. Decyzja poszerzenia Państwa asortymentu o płyty winylowe to kolejny krok i wypełnienie luki, która szczególnie w odniesieniu do rodzimej muzyki, w Polsce istnieje.
To nie była nawet jakaś specjalnie przemyślana, biznesowa decyzja - raczej naturalny krok. Po prostu chciałem, żeby "Sonda" ukazała się w formie płyty winylowej. Show Band sam się aż o to prosił - materiał z lat 70., trwający dokładnie 40 minut? Winylowy ideał. Będziemy do czarnych płyt wracać, choć nie jestem w stanie teraz określić jak często. Na pewno nie wszystko będzie się ukazywało na winylach.8. W jakim kraju płyty winylowe były tłoczone?
Tłoczymy aktualnie w czeskim GZ Media, które przez lata nazbierało różnych opinii w Europie, ale my nie możemy o nich złego słowa powiedzieć. Chyba po prostu mamy do nich - przynajmniej póki co - szczęście. Matrycę wydanej na początku roku winylowej edycji "Sondy" nacięli z dynamiką, o jakiej nawet nie śniłem.9. Nakładem GAD Records ukazała się płyta kultowej czeskiej jazz-rockowej kapeli Jazz Q. Słyszałem opinie, że czeska szeroko pojęta muzyka groove, była znacznie bardziej urozmaicona od naszej. Jaka jest Pana opinia w tej materii? Czy można spodziewać się kolejnych wschodnio - europejskich wydań?
Przede wszystkim można spodziewać się kolejnych wydawnictw Jazz Q oraz lidera formacji, Martina Kratochvila. Wydany w ubiegłym roku koncertowy album "Zivi se divi" to dopiero czubek góry lodowej - lada chwila ukaże się soundtrack do kontrowersyjnego, czechosłowackiego filmu science-fiction "Ciemne słońce" z 1980 roku (z Polakiem - Jerzym Kamasem - w jednej z głównych ról), zdominowany przez analogową elektronikę, a w przygotowaniu jest cała seria muzyki filmowej Martina Kratochvila oraz rzetelne, definitywne wznowienia podstawowego katalogu Jazz Q - gdy tylko uda nam się wyprostować wszystkie niuanse i zawiłości prawne wokół tego materiału. Czekają też kolejne niepublikowane koncerty.
Natomiast jeśli chodzi o pozostałych artystów czeskiej sceny, to ich grooves były tak samo różnorodne jak polskie, węgierskie czy wschodnioniemieckie, tylko po prostu inne. Na pewno nie zgodzę się z opinią, że Polacy byli pod tym względem przeciętni i mało urozmaiceni. Wystarczy posłuchać genialnych kompilacji z serii Polish Funk, przygotowanych przez kolektyw Soul Service - tam artyści z bardzo różnych, nieprzystających do siebie kręgów (choćby SBB i Piotr Figiel - artyści, którzy w zasadzie rozmijali się w każdej kwestii) bujają tak samo mocno.
A wracając do podstawowego pytania - bardzo bym chciał, żeby ukazało się pod egidą GAD więcej nagrań z kręgu europejskiego - bez ograniczania się wyłącznie do czeskiej muzyki. I tak pewnie będzie, choć podstawą, pewną bazą dla nas wciąż jest muzyka w ten czy inny sposób połączona z Polską.10. Wspomniał Pan poprzednio, że zdarzało się odkopać nagrania, ale zbyt krótkie, by je publikować. Czy wśród nich znajdowały się te, które mimo braku możliwości, powinny jednak ujrzeć światło dzienne?
I to całkiem sporo. Rozważamy różne opcje - jest duże prawdopodobieństwo, że zrealizujemy kilka kompilacji, na których będziemy mogli te pojedyncze perełki wykorzystać. Jest jednak trochę za wcześnie, by mówić o szczegółach, bo te projekty są w mocno szkicowym, wstępnym stadium.11. Czy zainteresowanie Państwa ofertą jest duże? Rozumiem, że to sprawa "hobbystyczna", tworzona w formie misyjnej dla samych muzyków, słuchaczy i także dla siebie. Czy Państwa wysiłek odbija się dużym echem w otoczeniu muzycznym?
Tak, to w pewnym stopniu misja i hobby, choć z drugiej strony i biznes. Musi się co najmniej zwrócić, najlepiej z małą nawiązką. Podstawą naszej działalności nie jest jednak wybór kolejnych tytułów pod kątem ich sukcesu komercyjnego, ale względy czysto artystyczne - dlatego w swoim katalogu mamy rzeczy bardziej niszowe, jak big-bandowe eksperymenty Jerzego Miliana z Belgii, użytkową elektronikę Krzysztofa Dudy czy świeżo wznowione dwa pierwsze albumy Alex Band - w tym dość niszowy, choć po prostu przepiękny "The Eccentric".
Odzew na nasze płyty jest spory - z każdym kolejnym tytułem rośnie i odbija się echem, choć nie zawsze w tych samych miejscach. I bardzo dobrze, dzięki temu każdy z tytułów żyje własnym, całkowicie osobnym życiem.12. GAD Records, czy ten skrót coś oznacza?
Czasami rozwijany jako Great Audiovisual Discoveries.
Dziękuję za poświęcony czas.
Zainteresowanych niezwykłym projektem jakim jest GAD Records, zapraszam na stronę internetową tejże wytwórni ... @ GAD Records.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz