Pamiętacie raperów z Leszna ? Ich teorie na temat pochodzenia hip hopu obległy środowisko i wywołały salwy śmiechu. Pytanie dlaczego ? Czym ci młodzi ludzie pozbawieni prawdopodobnie rzetelnych źródeł informacji zawinili, rozpowszechniając teorie rodem z Bravo lub innych tego typu "wynalazków"?
Więcej, co jeśli ów lesznianie mieli rację?
Będąc studentem dziennikarstwa o specjalizacji dziennikarstwo muzyczne byłem czynnie zaangażowany w zajęcia. W tamtym czasie moja wiedza na temat początków hip hopu była znikoma, jednakże posiadałem już pewne podstawy. Pewnego razu na zajęciach z gatunków muzycznych jeden z kolegów zadał pytanie wykładowcy: "Czym się różni rap od hip hopu?". Pytanie kolegi było uzasadnione i trafne. Szczerze nie nie znał różnicy. Odpowiedź wykładowcy prywatnego uniwersytetu (sic!) była następująca: "Rap to muzyka czarnych z USA a hip hop to nasz rodzimy odpowiednik". Myślałem, że to żart chociaż nie sądzę, aby wydarzyło się to akurat pierwszego kwietnia. Podjąłem temat i starałem się wytłumaczyć różnicę, jednak wykładowca, profesor patrzył na mnie jak na debila.
Czy profesor może się mylić ?
Może to wina sporych ilości wypalanych blantów w tamtym czasie i moich z tym związanych zaników pamięci i problemów z komunikacją werbalną, ale każda próba argumentacji z mojej strony spływała na niczym.
Po trzech latach sowicie opłacanych studiów, studenci dowiedzieli się że hip hop powstał w Polsce a rap w USA ... Rap to czarna muzyka z socjologicznym przekazem, a hip hop to nasz odpowiednik zabarwiony deskorolką ...
Nie miałem więcej pytań. Żałowałem, że zamiast studiów nie wyjechałem na saksy uczyć się języka ...
Raperzy z Leszna mieli rację! Co więcej, nie musieli kończyć studiów o wartości ówczesnego pożądnego samochodu.