środa, 14 lutego 2024

Edward "Eddie "Cheeba" Sturges R.I.P.

1957 - 2024

Eddie Cheeba, legendarny Dj i MC obecny na scenie NYC od wczesnych lat 70-tych. Zainspirował Russella Simmonsa do zaangażowania się w hip hop, co poskutkowało powstaniem Def Jam Recordings.  

Mark Skillz kilka lat temu skrupulatnie opisał historię Eddiego, która dostępna jest tutaj.

niedziela, 11 lutego 2024

P.M. DAWN - dryfując w rozkoszy pamięci







P.M. Dawn, czyli Prince Be i DJ Minutemix to grupa wyjątkowa na scenie hiphopowej. Wizjonerzy, niezwykle oryginalni i kreatywni, byli jednak tak odklejeni od reszty społeczności rapowej, że KRS 1 wbił na ich koncert i zrzucił ich ze sceny, odmawiając miejsca dla takich odmieńców. I to pewnie nie tylko dlatego, że zwani byli hipisami, nosili zwiewne szaty i byli jakby na przekór wszystkim rapowym realistom. Powód był zapewne taki, że ich nagrania odniosły ogromny sukces i pierwsze dwie płyty przyniosły im nie tylko fejm, ale i profity.

 

Ale od początku. Bracia Cordes z New Jersey zaczynali od robienia imprez w szkole, co doprowadziło do powstania zespołu w1988 roku. Wprawdzie ich ojczym był jednym z pierwszych członków Kool & The Gang, ale w niczym im nie pomógł - może tylko w wyrobieniu muzycznego gustu (dobra, pukał w kongi, tak?). W tamtych czasach jednak nagrywanie nie było takie proste - Prince Be poszedł więc do pracy jako ochroniarz w schronisku dla bezdomnych i zarobioną kasę w całości braciszkowie wepchnęli w nagranie taśmy demo. Oczywiście, rozesłali ją po wytwórniach i..., tyle. Demówka przepadła, bo stwierdzono, że za bardzo przypominają De La Soul, a nie negatywy prosto z getta i nie ma tu za grosz gangsterki. Tylko Warlock zdecydował się wydać singla 'Ode to a forgetful mind', ale kawałek przemknął i nikt nie zwrócił na niego uwagi w Stanach. Jednak, skoro nie udało się w USA, to czemu nie gdzie indziej? Ten singiel chwycił w Anglii, wydany przez Gee Street i prawie udało się wydać cały album, ale... Gee Street zbankrutował. Cały katalog labelu wykupił Island Records, posłuchali, wydali ostrożnie parę singli i okazało się, że to jest bingo.      

 

Singiel 'Set adrift on memoty bliss', oparty o sample z kawałka 'True' Spandau Ballet wystrzelił na pierwsze miejsca list przebojów. Chwilę po nim wszedł 'Paper doll', który dotarł do miejsca trzeciego. Cały album zatem narobił zamieszania. 'Of The Heart, Of The Soul And Of The Cross: The Utopian Experience' poszedł w platynę, a publiczność i krytycy docenili intrygujące sample, które wybierał Minutemix, tworząc niecodzienne wówczas na scenie kolaże muzyczne. Ich specyficzny styl nie zawsze spotkał się z aprobatą kolegów po fachu, a kiedy Prince Be w jednym z wywiadów wypowiedział się nieco sceptycznie o KRS1 (nauczyciel? A czego on uczy?), to Kris wpadł do nich na koncert, wykopał ze sceny i zagrał 'Still #1' odpowiadając, że uczy szacunku dla architektów. Zamiast poklasku jednak środowisko go zjechało, Ice Cube śmiał się, że KRS wybrał sobie najłagodniejszych raperów za ofiary... Gazety branżowe jednak były zachwycone płytą i nowymi rapowymi hippisami, zresztą, Prince dawał sporo pożywki w czasie wywiadów. Twierdził m.in. że nie lubi Czarnych, nie lubi Białych, bo są głupio uprzedzeni.

  

Jeden sukces pociągnął kolejne: P.M. Dawn zostali zaproszeni na kolejne soundtracki, a singiel z drugiego albumu stał się znowu hitem. Tym razem 'Looking Thru patient eyes' miał sample z George'a Michael'a i latał często nawet u nas w radio, choć był to dopiero 1993 rok. Na płycie pojawił się jeszcze Boy George oraz przeróbka hitu The Beatles. Album był kompletnym zaprzeczeniem tego, co było modne w rapie: żadnych treści afrocentrycznych, żadnej ulicy, gangsta hardkoru. Pozytywny przekaz, zwiewne melodie, lekko wpleciony Jezus - to nie mieściło się w głowach przeciętnych hiphopheadów. Astrologia, mistycyzm, sample z popu lat 80 i te rymowane-śpiewane zwrotki. Coś spoza galaktyki.

 

Po kolejnych kawałkach umieszczanych na rozmaitych projektach (np, trybucie dla Hendricksa), chłopcy wydali w 1995 roku trzeci krążek, 'Jesus Wept'. Jak sam Prince wyznał, 'I don’t expect anyone to buy it. Which is pretty much what’s happening.' Nie było tam już prawie w ogóle rapu, za to jeszcze więcej mistycyzmu - jednak formuła zaczynała się wyraźnie wyczerpywać. Znowu te sample, znowu uduchowienie na maksa, ale album przepadł, podobnie jak ich ostatni materiał z 1998 roku 'Dearest Christian, I'm So Very Sorry for Bringing You Here. Love, Dad'. Wprawdzie krytycy byli zadowoleni i propsowali, ale słuchacze mieli już raczej dość, zwłaszcza, że Prince zajął się już tylko śpiewaniem. Po prostu stwierdził, że skoro hiphopowcy uważają, że on nie umie rymować, to zwyczajnie przyjmie krytykę i będzie tylko śpiewał - co, jak widać, wyszło tylko na gorsze. Kilka lat później duet się rozpadł, do Price'a dołączył jego kuzyn Doc G. I wprawdzie nowy album 'Fucked Music' był gotowy, to wyprodukowano tylko kilkadziesiąt sztuk, które rozdano najbliższym. W 2016 roku Prince zmarł na powikłania cukrzycowe - śmierć poprzedziło kilka udarów, czy amputacja nogi. 

 

Dziś P.M. Dawn wciąż gra - w zasadzie tylko koncertują, nie wydając nic nowego, ale trochę to nie dziwi. Doc G i K-R.O.K. jedynie odtwarzają materiał zespołu - zresztą, nie obyło się bez awantur w gronie rodzinnym, wszak niektórzy nie wyobrażali sobie zespołu bez Minutemixa. Ok, Doc wydał album dostępny cyfrowo 'The Purr-Script-Shun', ale to nie jest kontynuacja dokonań P.M. Dawn. Wprawdzie Doc czuje się jak oryginalny członek grupy, który ją zakładał, ale kiedy grupa święciła triumfy, to służył on w marynarce - na własną prośbę.   

 

Prince Be nie żyje, Minutemix miał zatargi z prawem - oskarżono go o molestowanie 14-latki, ale z braku dowodów nie został skazany, smród jednak pozostał. Od lat próbuje ruszyć swoją karierę do przodu, ale nie jest w stanie odciąć się od przeszłości i usiłuje ciąć kupony od swojej sławy w P.M. Dawn - dość nieudolnie. Dziś niewiele osób pamięta o tym zespole, jednak ja, jako dzieciak, kupowałem te kasety od piratów i się jarałem. Nie przeszkadzała mi ich inność - wręcz przeciwnie, to było magnesem. Do dziś uwielbiam ich dwie pierwsze płyty - choć dwie pozostałe po prostu pozostają w mojej kolekcji i tyle. W każdym razie, P.M. Dawn to jeden z ciekawszych tworów, jakie wydała rapowa scena i warto o nich pamiętać.

Autor: Nomad (CREAM) 

wtorek, 6 lutego 2024

A Hip Hop Story reż. Damaine Radcliff (2024)

 

Amerykanie potrafią się z siebie śmiać. Ciekawe czy u nas przyjął by się żart o T.Ę.P.Y.M. czy Kolibrze 44 ...

"A pioneer of the culture joins forces with a few of rap music's elite performers to attempt to save hip hop." - IMDb

Kamizelka Young Nomads z 1973




niedziela, 4 lutego 2024