Don Letts – Hockley Social Club
5 tygodni temu
"Hip-hop has been hijacked by a Luciferian conspiracy," Bambaataa said. "People have used hip-hop in a lot of ways that cause a lot of mind problems. They use the word wrongfully. They use it to mean a part instead of a whole. Like many of these [radio] stations say they're hip-hop, they're playing hip-hop. I go to these stations, and these so-called program directors don't know jack crap about hip-hop culture. They know rap to a certain extent. But I question them. I say, 'Where's your go-go, your hip-house, your electro-funk, your raga, your R&B and soul?' They get real quiet."Gdy kultura hip hop, straciła swoją drogę... Jako jej ostatni element została powołana do życia "Wiedza". Aby przywrócić w nas harmonię, aby rozwijać się i kształtować samych siebie, aby w końcu poznać i zrozumieć istotę kultury hip hop...
"while pouring his breakfast cereal, Ramey's drug kit fell out of the box"
„Zatrzymywały się na placach i w miejscach zabaw ludowych, dając widowiska pod gołym niebem, pod namiotami, czasem pod dachem wynajętego doraźnie lokalu. Z mroku pokrytych kurzem bud wędrownych wynurzały się egzotyczne postacie Dahomejów, autentycznych lub ucharakteryzowanych Indian, ludzi – monstr (…) brodatych kobiet, chłopców o lwiej twarzy, karłów i olbrzymów, magików, linoskoczków, szybkobiegaczy, ludzi połykających ogień. (…) Wędrujące przedsiębiorstwa rozrywkowe pełniły piotrosze w tych czasach funkcję najbardziej dostępnych ośrodków popularyzacji nauki, czy też pseudo-nauki. (…) Krajowi i cudzoziemscy przedsiębiorcy rozrywki chętnie włączali fonografy do bogatych zbiorów.”
„Od niedzieli 6 lutego 1881 r. W Uniwersum Na Nowym Świecie nr 3Druga zmiana wszystkich widoków panoramy /…/ Tudzież nowo nabyty, ulepszony, olbrzymi FONOGRAF EDISONA Oraz żyjąca dziewczyna bez kadłuba. Wejście 30 kop., dzieci płacą połowę.
„Pierwszy prawdziwy gramofon widziałem z bratem około roku 1900. mieścił się na Krakowskim Przedmieściu, róg Miodowej na pierwszym piętrze. Całe tygodnie reklamowano ten naprawdę epokowy i fantastyczny wynalazek. Za 20 kopiejek można było zobaczyć i usłyszeć cudowny głos jaki oddaje ten aparat. Długo namyślaliśmy się, ciekawość jednak przemogła /…/ Idziemy do kasy, a tu na schodach ogon jak dziś do kina, kilkudziesięcioosobowy. Zanim dopchnęliśmy się do kasy minęło dobre pół godziny. Zmęczeni i spoceni, ale szczęśliwi, wchodzimy wreszcie do dość dużej Sali, w której stały ławki a mniejszą jej część odgradzała drewniana balustrada. Tam na dużym stole ustawiono skrzynkę. Z niej wychodziła tuba, tak wielka jak ta, od której rozpadły się mury starożytnego Jerycha. Gdy sala zapełniła się, i to szczelnie, wyszedł jakiś ubrany na czarno jegomość z uroczą miną zaczął przemowę, że to jest szczęśćcie dla Warszawy móc oglądać i słyszeć tak fenomenalny aparat. /…/ Przemowa trwała dobrych kilka minut, /…gdy wreszcie/ przemawiający powiedział: „Proszę państwa o absolutną ciszę. Uwaga, zaczynamy!” Zakręcił korbą.Przez dłuższy czas wydobywały się z tuby syki i warczenia /../ w końcu słyszeć się dało jak ktoś śpiewa arię z Trubadura ‘O Eleonoro’ przy czym tak strasznie wył, że nawet kilku Carusów nie dałoby mu rady. (…) Szumy, warczenia i syki trwały co najmniej dziesięć minut, sam śpiew ze 3 minuty /…/ ‘Seans skończony, proszę państwa’ – powiedział obsługujący.Wyjście było gdzie indziej. Wszyscy wyszli, my też. A innym wyjściem kazano wychodzić, aby nowe ofiary, stojące pod kasą i drzwiami, nie dowiedziały się (niczego) od wychodzących…”
„Chodzili po podwórkach z niedużą, ciemnoczerwoną skrzynką. Stawiali ją na ziemi i wołali: ‘Najnowszy, czarodziejski wynalazek. Za jedne pięć kopiejek można posłuchać cudu techniki’. Kiedy znalazło się kilku chętnych, którzy chcieli zaryzykować tak dużą sumę, kazali im stanąć wokół tego aparatu, po czym każdemu wetknęli w ucho gumową rurkę zakończoną jakimś aparacikiem. Gdy już wszyscy zatkali sobie ucho rurką – ‘mistrz ceremonii’ wołał: ‘Uwaga proszę słuchać!’ Coś tam pokręcił w aparacie. Kto miał dobry słuch i jeszcze go wytężył, słyszał coś w rodzaju muzyki, ale bardzo cichutkiej, często przerywanej. Trwało to kilka minut.”
„Czy znasz ty wielki straszny bicz?Czyś słyszał dźwięk dławiący tlen?Dusza podobno gdzieś człowieka,A on niebaczno nuci pieśń!Nieślubny prawnuk arystonuI kuzyn kinematografu,
Pod mroczną nazwą gramofonu
Niewola buntu Rosję skuła.
Dźwięczą w nim nawet srebrne treleJak zardzewiałej stali zgrzytZagrzmi on czasem MarsyliankęCzasem zaś ‘hurra’ krzyknie głos …Patriotyczny duch naroduZ odrazą słyszy buntu zew.Trzeba więc poddać go cenzurze.Tak chce mosje Złotariew.Artykuł sto dwadzieścia dziewięćZuchwałe paszcze zamknie w krągPoznasz przeklęty gramofonieCo znaczy władza mocnych rąk!Mając w kaganiec strojną gębęZwycięstwo prawa wszędy głośSkomląc: „Wybaczcie, już nie będęNie będę więcej, wasza mość”.
OldSchoolers Crew to ekipa założona przez Dj'a Fingera i kOOl MiKe'a w 2008 roku. Idea organizowanych przez nich event'ów poświęcona jest promowaniu i rozpowszechnianiu prawdy o korzeniach Kultury Hip Hop. Edukowanie poprzez muzykę, film, taniec, słowo, a to wszystko w pozytywnym klimacie ''block parties'', prosto z czarnoskórych dzielnic Nowego Jorku lat 70-80 minionego stulecia. Na ich żywiołowe sety składa się oldschool rap / funk&soul / bboy breaks / electro / 80s pop / disco oraz zapomniane taneczne kawałki z dobrym brzmieniem Starej Szkoły.
We stand for Dj's, Mc's, Breakdance & knowledge...