czwartek, 30 grudnia 2010

R.I.P. 2010

Rok 2010 w życiu publicznym i politycznym przyniósł nam sporo emocji. Tragedia narodowa, wypadki, kataklizmy. Przyniósł ze sobą także panią z kosą, która zabrała pod swój płaszcz wybitne osoby. Nie ominęła także świata muzyki, świata muzyki lat '70 i '80. W ostatnich dniach roku pani w czarnej pelerynie zabrała do swojego królestwa wielkie tuzy muzyki soul/funk/disco.

Najpierw, 26 grudnia, przyszła po Bernarda Wilsona, członka Harold Melvin & The Blue Notes. Wilson jest już drugą osobą z kręgu Harold Melvin & The Blue Notes, która odeszła w tym roku. W styczniu świat opuścił główny wokalista tego zespołu, Teddy Pendergrass.

Tego samego dnia śmierć zapukała do domu Teena'y Marie. Zyskała sławę takimi utworami jak "Square Biz" i "Fire and Desire", który wykonywała z legendarnym muzykiem Rickiem Jamesem. Była nominowana do nagrody Grammy. Artystka zyskała sobie przydomek "Królowej Soul'u" i jako jedna z nielicznych białych wykonawczyń cieszyła się popularnością także wśród czarnoskórej publiczności.



Jak by tego było mało pani z kosą przywitała się z Bobby Farrell'em 29-go grudnia. To arubijski tancerz i piosenkarz, znany przede wszystkim jako jedyny mężczyzna występujący w słynnej grupie Boney M, która osiągnęła ogromny sukces w latach 70.

Niech spoczywają w pokoju, a nam niech pozostanie w głośnikach ich muzyczna spuścizna, bo zostawili po sobie ogrom muzyki. Umarli fizycznie, ale ich duch zawsze będzie krążył wśród nas, gdy tylko włączymy jakikolwiek numer z ich twórczości.

Brak komentarzy: