niedziela, 22 stycznia 2012

Grundig C2600 Automatic


Każdy szanujący się "obywatel" i nie mówię tu tylko o członkach PZPR, jeszcze 20-30 lat temu, dokładnie wiedział co to za "cacko". Polska precyzja na niemieckiej licencji, którą w tamtych czasach nie łatwo było dostać na naszym rynku, zyskała status kultowy. Wcześniej opisując w większości japońskie dokonania techniki, płynące z nowojorskich gett, nadszedł czas by spojrzeć na to, co działo się na rodzimym rynku.

Grundig C2600 Automatic, to skromny "monobox", można powiedzieć młodszy, czy też mniejszy brat ryczących blasterów. Bardzo skromna konstrukcja umożliwiała odsłuch i zapis na taśmie. Regulacja głowicy, podobnie jak w starych magnetofonach komputerów "Commodore", za pomocą malutkiego śrubokrętu to tylko niektóre smaczki które pamiętają dzieci lat 80. Cztero zakresowe radio LW, M, AM, U/FM, bez problemu odbierało i odbiera dowolne fale, przyjemnie do tego szumiąc w głośniku. Regulacja głośności, niskich i wysokich tonów, odbywała się za pomocą charakterystycznych suwaków, na podobnej zasadzie jak Sharp GF-9090. Opcja przewiń, to również suwak, którego przytrzymując w prawo (przód) bądź lewo (tył), zwalniał blokadę silnika i przewijał taśmę, mając po bokach większe przyciski Stop i Play. Stare gniazda gramofonowe, w tylnej ścianie oraz wyjście na słuchawki to jedyna opcja aby skonfigurować je z czymkolwiek. Niestety skromnie, ale trzeba mierzyć siłę na zamiary. Na pewno plusem jest tylko 5, a nie jak w przypadku większych braci, 10 sztuk baterii R20, aby skorzystać z niego na świeżym powietrzu, co przekłada się na moc wyjściową (do 7 watt).

Brak komentarzy: