poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Las Supper - Back to the Future (LP)

Minęło 15 lat odkąd Big Daddy Kane wydał swój ostatni album "Veteranz Day". Rok 2013 jest dla legendy rapu niezwykle ważny, powodem jest dołączenie do zespołu "Las Supper", który w swojej stylistyce łączy klasyczny rap z RnB. Brzmienie lat 60's połączone z Soulem lat 70's przyprawione rapem? To mieszanka wybuchowa! Dodając jeszcze fakt, że ich muzyka jest grana na żywych instrumentach. 26 marca tego roku miała miejsce premiera ich płyty zatytułowana "Back to the Future". Big Daddy Kane o współpracy z zespołem wypowiada się w samych superlatywach:
"we're always laughing, having a good time". 

 Miesiąc temu w necie ukazał się teledysk grupy do kawałka "I Believe in Love Again".

Autor: BBoy Metes

sobota, 27 kwietnia 2013

"12 Lonnie Love (aka Mr Hyde) ‎– Young Ladies (1980)



Radio Raheem ''Do or Die Bed-Stuy' - Nike Air

Do the Right Thing (1989) reż. Spike Lee
-- STREET NIGHT --

Buggin' Out chillin' on the spot next to Radio Raheem ; as usual, his box is blasting...



BUGGIN' OUT
Radio!

RADIO RAHEEM
Buggin'! What's up?

BUGGIN' OUT 
How you been, man? 

RADIO RAHEEM 
Living large, Bro.

 BUGGIN' OUT
Yo, that's the only tape you got?

 RADIO RAHEEM 
You don't like Public Enemy, man? This shit's dope. 

BUGGIN' OUT 
I'm down, but you havn't been play anything else. 

RADIO RAHEEM 
I don't like anything else.


BUGGIN' OUT 
Yo! Check this, man. Y'know Sal's. 

RADIO RAHEEM 
Yeah, I know dat motherfucker. 

BUGGIN' OUT 
I've been trying to organize a boycott of Sal's Famous. Ya know I'm saying? 

RADIO RAHEEM 
I almost had to bust him in the head today, man. Tell me, tell me, Radio Raheem, to turn down my box and shit, man and didn't even say please. Who the fuck he think he is? Don Corleone and shit. 

BUGGIN' OUT 
He makes much money off us Black man and all he got on his wall is Italians, you know, Sylvester Stallone and oki-doke lookin' motherfuckers. Ya see what I'm saying, homeboy? 

RADIO RAHEEM 
On the strength. 

BUGGIN' OUT 
We shouldn't buy a single slice, spend a one red penny up in there till some folks of color are put up on that wall. 

RADIO RAHEEM 
That's what I'm talkin' 'bout. That's what I'm talkin' 'bout, man! 

BUGGIN' OUT 
You got my back?

RADIO RAHEEM 
Ya back is got. 

BUGGIN' OUT 
My brother. 

RADIO RAHEEM 
My brother.

BUGGIN' OUT
Yo Smiley! Come here, man. What you listenin' to?

SMILEY
Mmmmmmalcolm...

BUGGIN' OUT
Mmmmmmalcolm...

WINDOW GUY
Cut off that rap music! How many times do I have to get me some motherfuckin' doctor ear stoppers...

RADIO RAHEEM
Yo! I'll fuck you up quick!

BUGGIN' OUT
Two times!

SMILEY!
Tttthree ttimes!

Out from the past ends up in the future...

Future Retro jest to nowa zakładka poświęcona artystom reprezentującym ten odłam popkultury XXI, skierowanej w stronę muzyki elektronicznej  opartej o synth-popowe brzmienie lat 80. Wszystko co dotychczas zostało zgromadzone, w pewnym sensie jest przedmiotem wykorzystania w teraźniejszej twórczości. Lecz w tym konkretnym przypadku, chodzi głównie o kreowanie przyszłości w oparciu o przeszłość, oraz Paradise (ziemski raj), kojarzony z plażami Miami, ciepłym morzem, złocistym piaskiem i zachodzącym słońcem jako motywem przewodnim, gdzie często kaseta magnetofonowa czy nagrania w stylu VHS są ozdobą wizualną projektów.

Chociaż wiadomo, że dziś nie jest to możliwe, by dokładnie przepowiedzieć to co przed nami, artyści poświęcający się tej dziedzinie wydaje się, że głęboko wierzą, że można inaczej. Wszelakie formy artystyczne podążają, za tym nurtem w bliżej nie określonym kierunku...  Połączenie muzyki, kina, sztuki wizualizacji, malarstwa, projektowania grafiki, po przez tworzenie formy ekspresji futurystycznych miast, pojazdów, przedmiotów, kreowania sztucznej inteligencji nawiązującej do cienkiej granicy człowieczeństwa i biomechaniki, to właśnie wybieganie w przyszłość, która jest tak odległą, czy też nie, jak mogłoby się wydawać?
Fritz Lang w latach 20. XX wieku, opowiadał historię "Metropolis", jeszcze wcześniej "Podróż na księżyc" (które można podziwiać m.in. w klipie Queen - Radio Ga Ga) wzbudzała dreszcz opowiadając o chęci sięgnięcia gwiazd i podróżach w kosmosie. Kultura XX wieku przez dekady i transformację, buduję kolejne pokolenia, które rozwijają swoją własną wizję. Dzisiejszy misz-masz serwuje nie koniecznie lepsze produkty od pierwowzorów i poprzedników, ale czym, bądź kim też był by człowiek gdyby nie starał się dążyć w kierunku doskonalenia i upiększania odkrytych przez siebie małych światów, co jest niezwykle trudne do osiągnięcia.

Zakładka Future Retro to strony, linki, witryny, gdzie owa przyszłość jest kreowana w smaku lat 80, wymieszana z kiczem i geniuszem, podzielona między znających na własnej skórze oblicza tamtych lat, a idealistów głęboko czerpiących z tej estetyki. Niemniej jednak, jest wiele do zobaczenia, wiele do odsłuchania i sprawdzenia by można było zrozumieć i poczuć fenomen elektroniki przyszłości, kreowanej dziś z myślą o przyszłości oraz świeżym synth-popem, opowiadającym o raju utraconym z palmami i słońcem. Czy kolejne pokolenia będą się identyfikować z tym co przeminęło? To zależy co pozostawimy za sobą dziś.

Twórczość grupy: David Bowie, Kraftwerk, Tangerine Dream, Depeche Mode, wtedy... Dziś: Daft Punk, M83, Kamp!, Kavinsky... Są odpowiedzią, na pokolenia, cyklicznie fascynujących się tym samym tematem. Co do kina świetnym przykładem są pozycję z początku lat 80. Postapokaliptyczny świat "Blade Runner" reż. Ridley Scott, który inspirowany opowiadaniem Phillip K. Dick "Do Androids Deam About Electric Sheep", tworzy egzystencję pełną form omawianej przeze mnie stylistyki, gdzie obraz i dźwięk, sprawia, że niemalże namacalnie można dotknąć i poczuć klimat, a na brak efektów wizualnych zrealizowanych bez ingerencji grafiki komputerowej i cudów najwyższej próby nie można narzekać. Łowca Androidów to świat umierającej empatii, która zdaje się gasnąć w światłach ulicznych neonów. "Tron" reż. Steven Lisberger, który doczekał się kontynuacji "Tron Legacy" reż. Joseph Kosinski, gdzie akcja w obu przypadkach rozgrywa się wewnątrz wirtualnego świata, tocząca się walka inspirowana grami ''arcade'', to również świat, który stara się odpowiedzieć, gdzie leży granica między twórcą a dziełem, tym razem określona jako człowiek na lini ze sztuczną inteligencją i równoległymi światami w których oba przypadki egzystują.

Muzyka filmowa, odgrywała znaczącą rolę od zawsze gdy tylko kinematografia spojrzała w kierunku przyszłości, kreowanej w teraźniejszości. Na przełomie lat 70/80., nastąpił prawdziwy przełom w tej dziedzinie. Grupy instrumentalistów (muzyka elektroniczna opierająca się wtedy głównie o instrumenty klawiszowe), były angażowane do pracy nad ścieżką dźwiękową do filmów (Vangelis - Blade Runner OST), (Tanderine Dream  - Thief OST),  (Harold Faltermeyer - Beverly Hills Cop, The Running Man, Top Gun), czy nawet (Hans Zimmer - Black Rain OST), który mógłby się kojarzyć bardziej z nurtem muzyki klasycznej, również korzystał w swoich kompozycjach z muzyki elektronicznej w latach 80. Podobna tendencja zrodziła się dzisiaj, gdzie Daft Punk kreował muzyczny świat w ''Tron Legacy'' reż. Joseph Kosinski i M83 realizował ścieżkę dźwiękową do filmu ''Oblivion'', który również wyreżeserował Joseph Kosinski. Przypadek? Czy może celowe działanie marketingowe, a może właśnie idealnie pasująca stylistyka muzyczna do wizualnej estetyki? 

Dla naszego rodzimego podwórka, ten kierunek okazał się nie mniej atrakcyjny... Banda & Wanda, Marek Biliński, Kombi, to elektroniczne lata 80. w polskim wydaniu, może nie tak okazałym jak zagraniczne pozycję, z których pochodzą nasze inspiracje, gdyż polska kinematografia bardzo często woli opowiadać o tym co za nami, niż o tym co nas może czekać... Dziś można zaobserwować konkretną fascynację kulturą zachodu w naszym kraju, która wdrąża się coraz głębiej i przyćmiewa polskie tradycje. Od czasów Seksmisji dużo się zmieniło... Przykładem mogą być młody polski wokalista Michał Szpak (którego image porównałbym z frontmanem grupy Dead or Alive z lat 80. - Pete Burns [nie mylić z aktualnym wyglądem wokalisty, który jest po wielu operacjach plastycznych]) oraz trio instrumentalistów - Kamp!, którzy świetnie odnajdują styl z przed trzech dekad. 
Eryk Lubos, doskonale znany wszystkim polski aktor, a prywatnie świetny facet, pozostający poza światem polskich celebrytów i 'towarzystwem wzajemnej adoracji', wystąpił gościnnie w klipie promującym album grupy Kamp!, składającej się wyłącznie z polskich talentów, którzy niestety do głosu musieli dochodzić za granicą...

wtorek, 23 kwietnia 2013

Genius Of Rap (1982) - ''12 Twennynine with Lenny White - Twennynine (Rap) (1981)

Genius Of Rap
"Graffiti Art, break dancing and rap music are the three art forms of the new urban tribes" - J. Walter Negro

Ride the subway in New York and you'll be shocked by the graffiti. It doesn't matter that you know it exists, you will be skocked. It's stunning, surreal backdrop of potent, psychedelic street imagery that shouts its validity every time one of those meat trucks flashes past.
Then when someone tells you that there's kids way up in the south Bronx who spin on their elbows, their shoulders and their heads, you might find that hard to take. And then when, you get to see a 'breaking crew' in action, it doesn't help, you still can't believe the agility, the timing, the awesome nerve of break dancers.
Rapping is the soundtrack for breaking, rapping is graffiti for the ears. Go to the club and hear a group of MC's spinning records backwards and competing to cut the next man in an insane ad-lib of the hippest, heaviest jive over rock solid rhythms so hard it hurts, and you may begin to doubt your sanity. Don't worry, it's just another night on Manhattan Island.
Rap is the toast(ing) of New York, the 'hip hop' that leaps from giant boxes on every corner, the bass line that pops and rumbles and bursts out of crumbling tenements. It's a hustle on 42nd street, a house party in Harlem, and these days it's even a voice in the Village. 
Rap is a new step in the story of the dance that began with DJ's who talked too much in parts of town where nice people just don't go. And now it's a non-stop stream of ''12 singels that will propel any party way beyond breaking point. 
The rappers are the new town criers, and they can make you laugh  or sout or cry, but most of all they can make you dance.
 That's the genius of rap.
Robert Elms
© 1982 Island Records

Przejedź się metrem w Nowym Jorku, a zszokuje Cię widok graffiti. Nie chodzi o to, że jesteś świadomy tego, że ono istnieje, po prostu będziesz zszokowany. Jest niesamowite, surrealistyczne silne tło psychodelicznego obrazu ulicy, wykrzykujące swoje znaczenie, za każdym razem gdy mijasz pomalowaną ciężarówkę z mięsem.
Wtedy ktoś opowiada Ci o dzieciakach z południowego Bronksu, które kręcą się na łokciach, ramionach i głowie, co może się dla Ciebie okazać niewiarygodne. A gdy zjawiasz się tam, by na żywo zobaczyć ekipę tańczącą breakdance w akcji, cały czas nie dajesz wiary temu z jaką zwinnością, wyczuciem i opanowaniem to robią.
Rap jest ścieżką dźwiękową breakdance'u, rap jest jak graffiti dla uszu. Przejdź się do klubu by posłuchać grupy MC's, by zobaczyć obracających płytami w tył, rywalizujących by skosić kolejnego gościa, robiąc to z niesamowitym rozmachem, jivem zupełnie bez przygotowania, będąc pochłoniętym w niesłychanym cięzkim rytmie, brzmiącym tak, że aż boli, powodującym, że możesz zwątpić w to czy wszystko z tobą w porządku. Ale nie przejmuj się, to tylko kolejna noc na wyspie Manhattan.
Rap jest jak 'toast(ing)' Nowego Jorku, hip hopem, który płynie od wielkich budynków na każdym rogu, od lini bassowej, która dudni i rozrywa rozsypujące się kamienice; od 42nd Street, domówkę w Harlemie, dziś jest i głosem pochodzącym z Village.
Rap to świeży krok w historii tańca, która ma swój początek tam gdzie DJ'e gadają za dużo, tam gdzie wszyscy dobrzy obywatele się nie zapuszczają. Teraz to nieustający strumień ''12 singli, które napędzają imprezy wychodzące daleko poza punkt krytyczny.
To jest właśnie fenomen rapu. 
Robert Elms
© 1982 Island Records 


czwartek, 18 kwietnia 2013

The Black Power Mixtape 1967-1975 (2011) reż. Göran Hugo Olsson


"When someone ask me about "Violene"
I just find it incredible
Because what it means
Is it the person who asking that questions
Has absolutely no idea what Black people have been gone through
What Black people have experience in this country ..."




W latach 60. szwedzka ekipa filmowa wybrała się za ocean by przybliżyć światu sytuację Czarnych mieszkańców w Stanach Zjednoczonych. Po latach wiele z tych materiałów pod batutą Göran'a Hugo Olsson'a, stało się wodą na młyn przy produkcji dokumentu ukazującego prawdę o Czarnej Ameryce lat 60. i 70. W filmie zawarte są zarówno reportaże oraz unikatowe zdjęcia Czarnych Panter, czy wypowiedzi artystów "myśli przewodniej" takich jak Angela Davis czy Bobby Seale. Peace!



niedziela, 14 kwietnia 2013

The Fat Boys & Kurtis Blow at Square One TV
















Twórcy muzyki rap stali się częścią wielkiego biznesu muzycznego i rozrywkowego, wkroczyli do kina, odgrywając role niekoniecznie związane z ich pasją - chociażby w przypadku filmu Disorderlies. Hip Hop stał się nowym trendem, zarówno dla białych jak i czarnych, dzieci i dorosłych.

W programie telewizyjnym Square One TV wystąpił Kurtis Blow oraz kilkakrotnie Fat Boys, prezentując nowe utwory, prawdopodobnie stworzone na potrzeby programu ...

czwartek, 11 kwietnia 2013

We Build This City - New York


Obszerna pozycja opowiadająca jak powstało miasto Nowy Jork, jak kształtowało się na przestrzeni wieków, od momentu gdy osiedlili się tutaj holenderscy osadnicy, po dziś dzień.

środa, 10 kwietnia 2013

"Wychowałem się w przekonaniu - jak możesz nienawidzić brata, jeśli go nie znasz?" - Wywiad z Coke La Rock (2008)




Zacznijmy od samego początku, od miejsca w którym się urodziłeś i dorastałeś.

Urodziłem się w Bronksie, dlatego też powiedziałem, że hip-hop rozpoczął się w Bronksie. Tam się urodziłem i dorastałem. Niektórzy mówią Bronx zachodni, ale ja urodziłem się po wschodniej stronie Home Street, (between union and prospect).
Moja matka przeprowadziła się kiedy byłem w 6 klasie, więc od klasy 6 do 8 mieszkałem po wschodniej stronie Jessup Avenue. Uczęszczałem do szkoły średniej nr 82. Znałem Herca jeszcze przed hip-hopem, przed imprezami. Herc i ja poznaliśmy się w mojej okolicy, dzięki dziewczynie, z którą chodził Herc, a która mieszkała w tej samej części miasta co ja. Spotykaliśmy się też w klubach takich jak The Tunnel czy The Puzzle albo The Audubon. Muszę też powiedzieć, że Herc zanim został DJ bym graficiarzem, w przeciwieństwie do mnie. Ja pochodziłem z czasów gdy uważano, że sprzedawanie narkotyków było legalne i tak to szło. Powiem jak to jest.

 

Ile mieliście lat, Ty i Herc, gdy spotkaliście się po raz pierwszy?

Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy miałem wtedy chyba 15 lat, a on 16. On był rok starszy. Razem chodziliśmy do centrum wieczorowego. Wiesz o czym mówię, bo niektórzy goście nie mają o tym pojęcia. Szkoły zwykle otwarte są od 18 do 21.
Bo szkolne centra wieczorowe otwarte są od 18 do 21, szkolne centra popołudniowe otwarte były od 15 do 17. Żeby dostać się do centrum wieczorowego, trzeba było mieć  około 16 lat. Wiele szkół miało wtedy centra wieczorowe. Więc szło się tam i grało we wszystko co tylko było oferowane przez szkołę – koszykówka, pool itp. Nauczyłem Herca gry w koszykówkę, z całym szacunkiem do niego, ale on był z Jamajki i był większym fanem gry w soccera, pływania czy podnoszenia ciężarów.

 

Więc Herc stał się bardzo dobrym graczem w piłkę?

Potrafił skakać i miał mocne wsady (chodzi o rzuty do kosza). Nie grał tak jak ci latający bracia z Harlemu, ale był mocnym zawodnikiem. Kazałem mu zawsze pozostawać nisko pod koszem. Stoczył raz największą swoją walkę (grę) przeciwko chłopakowi o ksywce Bear (Niedźwiedź) z Liceum Dewitt Clinton. To był jeden z największych i najsilniejszych sk..synów tego liceum. Niedźwiedź zrobił nad Hercem dwa wsady, a Herc nad nim chyba z 6. Raz Herc podniósł 250 funtów 25 razy. Nauczyciel był pod wrażeniem.
Herc jeździł na swoim składaku około 20 mil w każdą sobotę i niedzielę w Central Parku. Potem wracał do Bronksu i imprezował z nami. Nigdy nie uwierzyłbyś, że on naprawdę robił te 20 mil na rowerze, bo chodził też cały czas na boisko. Musiał brać jakieś mocne gówno.
Raz po jakimś gównie wdał się w bójkę z jednym wielkoludem, którego znałem z wyłudzania pieniędzy, ciągłych pobytów w więzieniu. Ten goguś ciągle mnie gnoił, więc Herc postanowił mu dołożyć. Goguś rozwalił Hercowi warę ale nie obalił go na ziemię. W końcu tłum ich rozdzielił i wtedy zobaczyłem, że ten olbrzym miał lepszy cios niż Herc. Nie był lepszym zawodnikiem, ale miał mocniejszy cios. Chrzań ciosy, spróbuj go obalić – krzyknąłem do Herca. (Troj zaczyna się śmiać). Goguś zachwiał się, a wtedy Herc obalił go i zaczął dusić. Duży nie miał szans a jego kumple chcieli ich rozdzielić. Stanąłem przed nimi i kazałem nie wtrącać się do walki. Do Herca krzyknąłem – Zabij gnoja. Jego gałki zaczęły się wywracać. Wtedy kazałam Hercowi przestać, Herc puścił go ale koleś odpłynął.
Herc jest silny, bardzo silny. Herc nie bił się wtedy w tradycyjny sposób, ale ciągle nie było na niego mocnych. Pewnie gdyby teraz chciał mu skopać dupę dołączyliby się też inni, ale wtedy musiała to być walka fair. (oboje zaczynają się śmiać).

Bumpy?


Tak, właśnie Bumpy. Mówili Bumpy pokonał Shafta. To była druga strona filmu.

Tak… ( Troy myśli przez chwilę). Zabawny z Ciebie gość.


(Coke wie, że Troy pamięta film Shaft). Kumasz. Więc następnego dnia wołali na mnie Bumpy, bo pokonałem Shafta. Shaft był starszy, a ja żółtodziób, więc każdy był zdziwiony. Wiesz, dorastający Dj's nie byli popularni, byli na szarym końcu. Takie gnojki skopaliby ci tyłek, zabrali płyty, zabrali pieniądze, piwo a na koniec życzyli ci miłego dnia. Jedyni goście, którzy mieli prawdziwy szacunek na ulicy to piękni chłopcy, chłopacy z forsą, ci co umieli się bić i ci od piłki. To były cztery najpopularniejsze grupy.

To tak samo jak w Harlemie.


Wiesz o czym mówię. Chodziliśmy do Harlemu. Znałem kilku gości  np. Charliego Rocka z 139 ulicy. Chodziliśmy tam po północy, bo zwykli tam grać kanciarze. Pewnego dnia razem z Hercem poznaliśmy Cisco. Gość od forsy znał Cisco.

Cisco z ulicy 116, który  sympatyzował z Freddim Myersem (aka NY Freddie - jeden z większych dilerów narkotykowych w Nowym Yorku, przyp. Dziurawe Sample) .


Dziękuję. Cisco stworzył drużynę koszykówki The Wiz Kids i chciał żebyśmy też z nimi grali. Cisco to był pierwszy gość jakiego widziałem zarabiający konkretne pieniądze, gdy ja byłem młodym chłopakiem. Wtedy on miał dwa Mercedesy Benz. Miał masę biżuterii, to było coś. Herc głównie znał Dj's, gości dopiero pojawiających się, ja natomiast byłem bardziej na czasie z tymi zarabiającymi pieniądze. Poznałem Cisco przez mojego kumpla ze szkoły. Potem okazało się, że jego ojciec obrabował kiedyś bank. Kiedy poznałem Cisco jeszcze nie kantowałem, razem z Hercem próbowaliśmy sił w drużynie Cisco. Ja się nadawałem do gry w ich drużynie, ale byliśmy z Bronksu. Poza tym równie dużą frajdę sprawiało mi oglądanie gry, jak też i samo granie, bo Coke La Rock nosi okulary a na boisku nie trudno o faul, zarzucisz łokciem, zbijesz mi okulary i nie odpowiadam, za to co się potem stanie. Ale grałem jeden na jednego na ulicy 139 w Harlemie dla pieniędzy, mówię o 1200 dolarach za grę.
Pee Wee
Mówisz o Five Two.


Dzięki. Wiesz o czym mówię. Czasami to nie było Five Two, to mógł być jeden z tych wysokich na 6 stóp i w grze. Kanciarze grali a chłopaki zostawiali ich w spokoju z powodu ich reputacji, ale tylko nieliczni z nich naprawdę potrafili grać w piłkę. Widywałem tam też Pee Wee razem z Joe Hammondem, którego ze sobą tam zabierał. Pamiętam jak Joe Hammond zdobywał 80 punktów dla Rucketów w 1979. Harlem był fascynujący.
Pamiętam jak mówiłeś mi, że chodziłeś do szkoły średniej Brandeis, mój człowiek Diamond Dee też tam chodził. To był mój człowiek od 1971 prawdziwy Diamond Dee. Widzisz, gdy gość chce wziąć twoje imię, chce też wziąć twoją sławę. Więc mój człowiek Diamond Dee zabrał mnie pewnego dnia do Brandies a tam rozegrało się 6 walk break dance w jadalni. Impreza nigdy się nie kończyła, czułem się jak król, ci goście są szaleni. Pamiętam jeszcze jedno takie miejsce u Dantego, gdzieś w obrębie 160 ulicy między Broadwayem a Amsterdamem zwane The Devils Inn.
Joe Hammond

To w okolicach restauracji i piekarni Wilsona, o której myślałem, że nigdy nie upadnie.

Dokładnie. The Devils Inn był pierwszym prawdziwym klubem, do którego chodziłem w Harlemie, żeby poczuć różnicę. Gdy się stamtąd wychodziło w nocy, można było zobaczyć przynajmniej ze dwóch gości podpierających ścianę prawie nieprzytomnych. Najpierw bili się wewnątrz a impreza dalej trwała. To było dla mnie niewyobrażalne. To było jak ciężkie przetrwanie i słaby zgon. To miejsce mnie obudziło. Wtedy poszedłem do tego miejsca o nazwie The Factory West (Zachodnia Fabryka) na 125 ulicy jeden blok niżej od The Apollo.

Mówisz o tej Fabryce gdzie wchodzi się po schodach! (Po latach zmieniła nazwę na Miejsce Randiego. B Fats, Crazy Eddie i The Treacherous 3 i jeszcze paru innych młodych gwiazd hip-hopu rozpoczynało właśnie tam.


Dzięki. Po raz piąty gdy tam poszedłem zabili bramkarza i właśnie rozkładali na nim prześcieradło i rozpoczęto przesłuchiwania. Nie wiedziałem wtedy czy policja znalazła ciało w tym miejscu.
Nie mogli go wynieść, więc czekali aż impreza się zakończy. Ale ludzie zaczęli się gromadzić wokół ciała tego nieboszczyka.
Kolejny klub do którego chodziłem to Sand Pan. W tym czasie były też inne kluby Manhatanu jak np. The Eckanema i The Cheba. Miałem 17 lat gdy zacząłem być stałym bywalcem klubu Sand Pan na ulicy 34 pomiędzy 7 a 8 aleją. W tym czasie był to klub, restauracja i bar w jednym. Trzeba było mieć 21 lat żeby tam wejść, ale mnie się udało i był to mój pierwszy ulubiony klub. W tamtym czasie 4 lipca wszyscy kumple, którzy grali w piłkę, zwykli przebywać w Coney Island i relaksować się przy The Hemilayer, tańcząc i popisując się ciuchami. Ja wolałem jaszczurki, więc pozostawałem w terrarium. Gostki nosili mokasyny od Penniego, ja nosiłem gadziny. Nie mogłem nawet iść do Zoo bo zwierzęta wariowały. Byłem hustlerem (G money man), co było dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Chodziłem i zarabiałem $ 16000, $ 17000 na dzień, co było dla mnie normą.

Więc robiłeś to wszystko zanim stanąłeś przy mikrofonie?


Właśnie, ale to jeszcze bardziej zbliżyło mnie do Herc’a. Sprzedawałem trawę na imprezach u Herca. Sprzedawałem nawet po 40 działek w pokoju rekreacyjnym Herca. Więc zawsze byłem przebojowy, uprawiałem scrambling ...

Scrambling! Cholera. Nie słyszałem tego określenia od lat.(chodzi o scrambling)


Wszystko zaczęło się pewnej nocy, gdy Herca rodziny nie było w domu a on chciał spędzić trochę czasu ze swoją dziewczyną. Więc Herc puścił mi kilka płyt. Byłem w pokoju rekreacyjnym, ale nikt mnie nie znał bo DJowanie nie było wtedy w moim stylu. Herc powiedział, że zajmie mu to najwyżej godzinę. Ale wrócił dopiero po dwóch godzinach a tam już impreza na całego. Zapytał czy chciałbym wejść z nim w ten interes. Nie miałem nic przeciw bo jednocześnie puszczałem muzykę i sprzedawałem trawę. Widzisz, wracam do trawki, do czasów The Chucky Black!

Chucky Black? Mówisz o tym Chuck Black z 23? (123 ulica między 7 aleją a Aleją Lenoxa, najpopularniejszego miejsca z zielem w Harlemie a nawet w całej Ameryce)


Zacznijmy od tego, że byłem człowiekiem Chucky Black’a. Pukałem do drzwi, oni patrzyli przez wizjer i wpuszczali mnie ośrodka. Mieli pięć takich miejsc po obu stronach ulicy. Powiem ci nawet więcej, oni sprzedawali wtedy Motar, a to było o wiele mocniejsze. Zwykły gość nie mógł tego dostać. Motar był do dostania na 157 między Amsterdamem a Bronxem.

Słyszałem o tym,  trudno było to dostać.


Bo w tym miejscu sprzedawali to tylko raz w tygodniu i to tylko wybranym osobom. Wielu gości, którzy zarabiali kasę w Harlemie mieszkało w Bronxie. A Harlemu nic nie mogło przebić, Harlem był jak Mekka Świata. Uściślijmy trochę. Harlem jest Mekką Świata narkotyków.
Ale w zachodniej części Bronxu, tam gdzie ja żyłem, mieszkały bogate rodziny. Chodziłem do Jr. High School, a dzieciaki miały po 6-7 skórzanych kurtek. Też marzyłem o takiej. Wychowywała mnie tylko matka, która pracowała 6 dni w tygodniu. Gdy ona była w pracy ja musiałem zostawać z dziadkami. Więc tak naprawdę wychowali nas dziadkowie. Co niedzielę chodziłem do kościoła, więc nie byłem jak te koty z ulicy. Ale jak już raz w to wdepnąłeś, to w tym pozostawałeś. Żeby wygrać musisz najpierw wziąć w tym udział. Stare powiedzenie mówi: Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Jak dostałeś ksywkę Coke La Rock?


Imię Coke La Rock pojawiło się chyba na 4 albo 5 imprezie, gdy słyszał już o nas chyba każdy. Z pomysłem wyszedł Herc, ale ja nie za bardzo chciałem. Ale Herc miał już swoją ksywkę, więc ja też zacząłem o tym myśleć, myślałem o tym, też dlatego, że zajmowałem się tym całym hustlingiem i nie mogłeś od tak publicznie podawać swojego nazwiska. Szczerze mówiąc, to pojawiło się ono gdy śniłem.
Tej historii nikt jeszcze nie słyszał. Byłem wtedy na haju w tym śnie razem z jeszcze paroma dzianymi gostkami i miałem odlot. Wcześniej paru moich kumpli, którzy wpadli do nas z propozycją wyjazdu do Meksyku, oni za to płacili. Więc w moim śnie jestem w Meksyku i pytam się Herca gdzie dostanę kokainę (Coke). Wchodzimy do baru, ale oni na Coke mówią „La Rock”. Rozumiesz? Oni nie mówią „mamy Coke.”Oni mówią”La Rock, Mam La Rock. Więc jeden z Meksykan zapytał jak brzmi moje imię w języku hiszpańskim. Odpowiedziałem  „Coke”. Następnego dnia każdy wołał do mnie „Coke La Rock. Mam La Rock.“ I tak już zostało - Coke La Rock. Więc gdy się obudziłem, następnego dnia powiedziałem Hercowi, że już mam ksywkę dla siebie. Gdy zapytał jaką odpowiedziałem”Coke La Rock”

A skąd wzięła się część Coke?


Coke pochodzi z okresu mojego dzieciństwa, gdy wołali na mnie Coco. Z wiekiem tylko dziewczyny mogły wołać na mnie Coco, kumplom na to nie pozwalałem. Uciąłem trochę z Coco i chłopakom kazałem nazywać mnie Coke.

Dlaczego wołali na ciebie Coco?


Gdy byłem małym bobasem nie lubiłem zwykłego mleka, więc moja matka mieszała je z kakao. Wtedy nie było rozpuszczalnego Nesquika  tym podobnych, które mamy teraz. Więc tak to się naprawdę zaczęło.
Szczerze mówiąc, za moich czasów nie wołano nikogo po urzędowym imieniu tylko po przezwisku. Kumple nie znali twojego prawdziwego imienia, nikt nie znał twojej matki, nie każdy mógł jeść u ciebie w domu ani nikt nie wiedział, że twoja matka na niedzielny obiad przygotowuje kurczaka. W tamtych czasach, to już znaczyło coś gdy powiedziałeś: ”To jest mój chłopak, To jest mój człowiek”. Dziś jest zupełnie inaczej. Dlatego zwykle mówię: „ to jest kumpel, to jest mój facet to jest mój mistrz. To moja duma i radość, to jest mój chłopak." Wiesz o czym mówię, to ktoś za kogo można zginąć. To tak jak wtedy gdy wszedłem do gry razem z Hercem – ja i ty przeciwko całemu światu. Taki był nasz sposób na życie.
Przechadzaliśmy się z podniesionymi głowami, wymownie dając do zrozumienia czym się zajmujemy, graniem muzyki. Zarabialiśmy tyle samo pieniędzy grając muzykę co moi dziani kumple, którzy przechadzali się 116 i 126 ulicą Harlemu (hustla). Ci goście po całym dniu handlowania zarabiali na głowę około 10 do 20 tysięcy. My za naszą wspólna imprezę razem z Hercem skasowaliśmy 8 tysięcy dolarów. Zdawałem sobie sprawę, że wkraczając na legalną drogę zarobię przynajmniej 5000 dolarów tygodniowo. Przyrównując do pójścia do więzienia za dillowanie. Ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, ale my wtedy zabiliśmy Disco! Nie obchodzi mnie co mówią inni.
Ostatnia osoba przy której bawili się goście była Donna Summers. Nawet wspaniały Pete D.J. grał Disco. Można przeczytać, że to Pete wygryzł Herca, bo Pete miał Flash’a i Starskiego. Miał kilku gości, ale nie zrozum mnie źle, kocham ich i nie mam nic przeciwko nim, ale to Pete kontrolował sferę muzyczną Bronxu. Ale to było Disco. Pojawiliśmy się my z naszymi bitami i graliśmy to co chcieliśmy. Zacytuję ci fragment tekstu o różnych klubach w jakich zwykliśmy grać:


“It started in a spot we called the Twilight Zone
This is were Herc and I became men of our own
We took it down to spot we called the Exec
That’s were we started demanding respect
Then we took it to the Parkside
Created a land slide
That’s where we seen we owned the Bronx
Because we were packing every spot
Then we took it up to the Hevalo
And from the Hevalo everybody knows
Because we did seven nights in a row
At the Hevalo
It was packed back to back standing room only”

Nie bez powodu The Hevalo było przed Fever. Poza rapowaniem nigdy niczego nie napisałem, opowiedziałem tylko co się działo. Zawsze odczuwałem brak czegoś. To nie była najlepsza część tej gry, ale była prawdziwa i pozwoli Ci zrozumieć nas. Nie mogłeś nas okraść i na następny dzień zachowywać się, jakby nic się nie stało. Traktowaliśmy to jak zabawę z narkotykami. Nie okradasz przecież innych dealerów ani banków, więc rób tak dalej. Nauczyłem się, że jeśli nie ukradniesz wystarczająco dużo, żeby żyć, to po co w ogóle kraść!

Dlaczego zdecydowałeś się zostać emcee a nie DJ’em?


Dobrze że pytasz bo ja zawsze byłem DJ’em. Byłem nim na początku potem zostałem emcee. Przypuszczam, że tak mnie określili, bo to było coś nowego dla nich, że jakiś gość wyrzuca z siebie jakieś słowa, a goście uznali, że miałem talent. Czułem się jakbym po prostu gadał i wysyłał jakieś wiadomości, albo rzucał propozycje kumplom i innym w tłumie.

Porozmawiajmy o tobie jako pierwszym emcee hip hopu, kto Cię zainspirował czy był ktokolwiek na kim mogłeś się wzorować.? Może się mylę ale chyba wcześniej nie było nikogo takiego?


Oczywiście, że nie, ja byłem pierwszy. Nikt nie robił tego w takim stylu jak my. Ale słuchałem The Last Poets.

O to mi właśnie chodziło, czy byłeś zainspirowany przez Rudy Ray Moore, Pigmeat Markham, The Signifying Monkey lub Last Poets?


Znam Signifying Monkey i innych o których wspomniałeś, ale wtedy nie wolno nam było tego słuchać, bo to było coś przy czym bawili się nasi rodzice, musiałbym być w innym pokoju. To było jak jakieś wstrętne płyty, The Wild Man Steve i tego typu komediowe nagrania. Ale co naprawdę wprowadziło mnie w świat rapu to nagrania Richarda Pryor’a. Mówiliśmy zwykle o tych małych rzeczach dla mojego człowieka Timmy Tim’a. Timmy Tim zwykł wykorzystywać w swoich setach rutyny z małpek z Richarda Pryor’a z jego przedstawienia o nazwie Little Feets.

Pamiętam to bardzo dobrze, Richard Pryor był zabawny gdy dorastaliśmy. 
Zwykle wtrącaliśmy to zanim Timmy Tim skończył swoje wiersze albo rymowanki. Powiedziałbyś, że słuchasz dźwięków Timmy Tim’a a potem wtrącasz „malutkie stopki” (Troy się śmieję). A potem powiedziałbym, że słuchasz Clarka Kenta, człowieka z Kryptonitem. Pierwszego Supermana z 9!  Clark Kent był z 9 a 9 była na swój sposób ciężka. Ale większość rymów powstała z przekazywania wiadomości chłopakom na zewnątrz. Pewnej nocy musiałem użyć broni, bo paru facetów nie słuchało co mówiłem.
Pewnego wieczoru graliśmy w Exec i oczywiście każdy oblegał Herca. Herc miał około 9 gości wsłuchanych w niego. Więc gdy przyszedł czas na mój występ, wszedłem na scenę i kazałem tym gościom z niej zejść. Popatrzyli na mnie i powiedzieli , że teraz występuje Herc. Odpowiedziałem, że słyszę, ale teraz proszę, aby zeszli. Nazywam się Coke La Rock i jestem partnerem Herca. Nie jestem żadnym pracownikiem. Kazali mi spadać, więc odwróciłem się i wyciągnąłem gnata i wrzasnąłem: „Zjeżdżać mi stąd albo was stąd wykurzę”. A oni natychmiast ulotnili się ze sceny i polecieli poskarżyć się na mnie Hercowi. Gdy wrócił Herc zapytał kto mierzył do nich z broni. Oni oczywiście wskazali na mnie. A Herc na to: ”To jest mój partner i jak mówi wam, że macie złazić ze sceny to macie to zrobić. Czemu nie słuchaliście?" Dlatego potem mówiłem że nie mogą zadzierać z DJ'ami.
Nawet dzisiaj każdy ma w sobie taką zazdrość, nienawiść, taką jak oni wtedy. Goście mieli kasę ale ciągle nienawidzili. Ta nienawiść dużo mnie kosztowała. Potem czytasz jak gość się przechwala, ile to on nie zrobił, a tak naprawdę nie zrobił nawet połowy z tego. Albo tak samo gdy słyszysz jak ktoś dyskutuje o hip hopie i mówi o Hercu. I cała chwała przypada jemu. Ale gdy mówią o Hercu, a nie mówią nic o Coke, nie mówią o początkach. To co wiem.
Bo ja i Herc byliśmy jak Bonnie i Clyde, jak jedność. Pewne osoby dorastają i jeśli się nie widzą, nie zamierzają się potem widywać.
Tak było naprawdę. To dla tego zostałem z handlarzami a tamtych gości zostawiłem. To było łatwe bo ja byłem G (G Money) i między takimi się obracałem. Nawet dzieciaki od napadów wzorowali się na nas, bo my mieliśmy nowiutkie spluwy. Każdy miał małe 25.
Ja miałem 37-ke, Herc 45-tke. To było wszystko czego potrzebowaliśmy. To było w latach 70-tych. Goście z Bronx River pamiętają nas. Zapytaj ich jak raz wyglądała scena gdy tam byliśmy i jeden gość dostał kulkę. Zbyt dużo było wtedy broni na scenie. Przebrnęliśmy to morze jak Mojżesz  Nikt nie śmiał się ruszyć. Nikt nie zgrywał twardziela tamtej nocy. To było w domu Bama ale my tam graliśmy, to były jakieś początki lat 70-tych, jeszcze przed 1978. To było dużo przed tym jak staliśmy się wielcy, sądząc po sprzęcie jaki wtedy mieliśmy. Mieliśmy tylko parę głośników a i tak zagłuszaliśmy innych. Raz powiedziałem do Herca: ” Jesteś jak Egzorcysta. Wszędzie gdzie grasz przychodzą tłumy.”
Chłopaki byli z ery gangów, więc nikt nie mógł wchodzić na czyjeś podwórko i sobie grać, a to wszystko dlatego, że traktowali cię jak jakiegoś śmiecia. My chodziliśmy wszędzie. Nie znałem chyba z połowy tych gości na naszych koncertach, oni nigdy nie przychodzili na zachodnią stronę. Ale można było usłyszeć kłamstwa w rodzaju: ”Byliśmy po zachodniej stronie, graliśmy naszą muzę i pokonaliśmy Herca." Nie wiem gdzie to słyszeli ale to były przechwałki.
Ale tamtej nocy w Bronx River graliśmy i jak to handlarz ma w zwyczaju, wyczuwaliśmy jakąś negatywną atmosferę, wiedzieliśmy, że zaraz coś się stanie, wyczuwaliśmy napięcie. Więc automatycznie gdy tylko to poczułem, nie opuściłem sceny. Więc zakładam kurtkę i jestem gotowy, bo to może się stać w każdej chwili. Czasami na imprezie możesz mieć taką sytuację, że ktoś podbiega i próbuje chwycić twój sprzęt i zwiać z nim.
Byliśmy chyba pierwszymi, którzy odgradzali się linami zwłaszcza po stronie Bronx River. Więc gdy przekroczyłeś linę, byliśmy zobowiązani cię zastrzelić. Tak myśleliśmy wtedy. W każdym razie gdy jeden gość strzela drugiemu w nogę, zaczyna się gonitwa, a my nie wiemy jak zachowa się tłum. Ja miałem około 6 gości na scenie i wszyscy mieliśmy broń palną (szotguns, 12”). Więc było dużo ognia. Przy scenie mieliśmy około 10 naszych gotowych trzymać się blisko nas. Najdziwniejsze było to, że właśnie tego roku Herc i ja zobaczyliśmy takiego jednego, który tamtej nocy dostał kulkę po 30 latach. Znałem go ale nie wiedziałem, że to właśnie on został tam wtedy zastrzelony. Ale tamtej nocy w Bronx River była to niezła atrakcja dla tamtejszych kolesi ale nie dla nas, my tylko przypadkiem tam występowaliśmy, gdy to wszystko się zdarzyło. Ale tym podobne zdarzenia zrobiły to miejsce sławnym dla pewnych gości, którzy się tym szczycili.
Byliśmy też popularni w szkołach, a siostra Herca należała do komitetu szkolnego w liceum Dodge. A że byliśmy bardzo popularni, to szkolny komitet wysprzedał wszystkie bilety na pniu i wiesz, nie mieliśmy żadnej promocji w radiu ani w TV, jedynie pocztę pantoflową. Gdy razem z Hercem dotarliśmy na imprezę o 19 sala była wypełniona po brzegi. Gdzieś około 19.30 przyjechała policja i powiedzieli, że musimy zakończyć imprezę, bo za dużo osób znajduje się na imprezie i przed budynkiem szkoły. Powiedzieli też, że jest tak dużo ludzi, że obawiają się wystąpienia jakichś zamieszek. Różni goście próbowali też dostać się na imprezę z każdej niemal strony. Gliniarze powiedzieli, że jest za dużo osób i że jeśli coś się stanie i wymknie się spod kontroli, to oni będą zmuszeni zamknąć imprezę.
Dwa tygodnie później zrobiliśmy dokładnie to samo w Liceum Roosevelta. W tamtych czasach nasza promocja wyglądała następująco. Pojawialiśmy się w twoim sąsiedztwie i dzieliliśmy się 60 na 40 dla ciebie. Następny tydzień jest cały nasz. Dajemy ci dolę ale większość i tak zostaje dla nas. I w ten oto sposób przerodziło się to w firmę Kool Herca, bo sami siebie promowaliśmy.
Przypuszczam, że to wszystko zaczęło się pewnej nocy gdy graliśmy w City Missions na 170 ulicy w Cadet Core (siedziba kadetów). Grałem muzykę i gadałem i nigdy nie zapomnę tego co naprawdę stworzyło Coke La Rocka. Podchodzi do mnie ten facet i pyta kim ja jestem, więc odpowiadam, że jestem partnerem Herca, jestem Coke La Rock. Gość na to: ”Słuchaj, my nie płaciliśmy za ciebie, więc przestań nadawać. Tak naprawdę to zapłaciliśmy żeby grał Herc." Spojrzałem na niego zdziwiony ale o.k., poszedłem do Herca i mówię, że to on będzie grał całą noc. Zapytałem też ile kosztuje wynajęcie tego miejsca, a Herc na to, że 700 dolarów. Wyciągnąłem więc z kieszeni, w której miałem 1700 dolarów, 700 i zaproponowałem wynajęcie tej sali za dwa tygodnie. Ta sama osoba zarobiła tej nocy 4000 dolarów, dwa tygodnie później my zarobiliśmy 9000 dolarów a sala była wypełniona po brzegi. Grałem całą noc gadając jakieś bzdury. Wszyscy handlarze tam byli i laski też. Ten sam gość co powiedział mi wtedy, że on nie płacił za mój występ wraca teraz i mówi: „ Coke La Rock do następnego tygodnia”. Wielu ludzi nie dostało swojej drugiej ani trzeciej szansy, bo potraktowałeś mnie właśnie w ten sposób. Nie jestem pracownikiem. Stworzyłem rym, w którym mowie:


“I am a man of my own
I am not a stepping stone!”  

Więc gdy będziesz mnie tak traktował pokażę ci, że to ja tu jestem szefem. Bo ja nie wiem co to pracownik. Ja jestem szefem. W każdym razie to było przeznaczenie dla mnie i dla Herca, wiedziałem, że wszystko przed nami. Na naszej drugiej imprezie, ja grałem muzykę, Herc był przy drzwiach, a jego ojciec pokazywał 8 mm film na białym prześcieradle, film o imprezie w pokoju rekreacyjnym ze mną tańczącym jako mały dzieciak i jeszcze innymi naszymi kumplami. W drugim pokoju jest mama Herca sprzedająca napoje i hot dogi. Wszystko było przed nami. To był dopiero pomysł na nas.
Pytałeś mnie czy mam te taśmy, niestety nie, wtedy zrobiłem 8 nagrań i sprzedałem je handlarzom po 50 dolarów. 50 dolarowe szaleństwo, bo ja tylko sprzedałem to handlarzom. Wstawiałem twoje imię, twój samochód, nawet twoja matkę jeśli chciałeś! Co tylko chciałeś żeby Coke La Rock tam wstawił to było. Ale nie będę kłamał, wiele z tych rzeczy zgubiłem dorastając, mieszkając z różnymi kobietami w różnych miejscach. Dla mnie będąc w tej grze, wielu rzeczy chciałem się pozbyć. Szczególnie robienie zdjęć. Jak już mówiłem w Crotona Park ja i Herc byliśmy jak Nickey Barnes i Frank Lukas. Tak jak oni byli w narkotykach tak my byliśmy w hip hopie. I zobacz jak to się rozeszło na cały świat. Tak to właśnie jest a my jesteśmy z tamtej epoki. Teraz rozumiem, że zabawa w narkotyki to nie był najlepszy pomysł żeby odnieść jakiś sukces w życiu. Albo było się bogatym, albo gniło się w więzieniu, albo zginęło. Większość z nas trafia do więzienia albo ginie. Tak jak mówiłeś, robisz różne rzeczy, ale sam musisz ocenić co jest co.

Wróćmy do czasów Bronx River. Wtedy jakie relacje miałeś ty i Herc z Bam’em i co to za zamieszanie z jego ludźmi?

To nic takiego, to byli tylko chłopaki z sąsiedztwa. To byli tacy z baru Four Corners. Każdy kontrolował swoje sąsiedztwo. Tak to było.

Jaki był oryginalny skład zespołu?


Najpierw Herc potem ja. Muszę wspomnieć mojego człowieka Mike. Mike był spedytorem naszych nagrań. Zaczęliśmy być coraz bardziej popularni więc Mike nam pomagał. Był jeszcze jeden Eldorado Mike który niby był z nami ale nie był oficjalnie w naszej ekipie. No i Timmy Tim, niech go Bóg błogosławi. On już odszedł. Próbowali nazywać go mały Kool Herc.To pokazuje jak bardzo ci ludzie byli za tobą żeby cię tak nazwać. Wtedy Herc wynalazł Clarka Kenta. Graliśmy w 9 i to tam wychaczyliśmy Clarka. Herc powiedział, że Clark może grać a on się zgodził. Do tamtego czasu graliśmy w klubach jak też w innych miejscach, po ich godzinach zamknięcia. Graliśmy Hevalo a potem o 4 rano graliśmy w miejscu o nazwie Top of the Lane, tam gdzie kasę trzepał ten duży kot Willie. Większość kojarzy głównie klub The Hill Top który był ogólnie dostępny. Po zamknięciu odbywały się tam komercyjne imprezy, mieścił się na Edward L Grand. Top of the Lane był klubem hazardowym na Featherbed Lane. To tam zwykle graliśmy od 4 rano do 3 po południu. Dlatego musieliśmy robić zmiany. Ja zostawałem w domu do około 11,12 w nocy zanim poszedłem do Hevalo, a tam grałem od 3 do 15. Każdemu wydawało się, że to była tylko taka muzyka grana w przerwach. Dostawałem Marvin Gaye, Donald Byrd, War, Earth Wind and Fire. Grałem to więc mogę powiedzieć, że dawaliśmy to co ludzie chcieli usłyszeć. Herc był bazą, a Timmy Tim i Clark Kent byli jak nadzienie. To było niby takie zwykłe ciasto, ale za to jakie dobre. Czasami ludzie lubią takie zwykłe ciasta, ale kiedy pojawia się Coke La Rock dostajesz trochę więcej niż to co wyżebrałeś. Jestem jak świeczki na torcie do zdmuchnięcia.

Mam cię. A teraz potrafisz przerwać rym? Jesteś ojcem Caz’a, Moe i Me’al. Tak jak Jay Z, T.I. i Lil Wayne. Czy to zaczęło się od wierszyków przedszkolnych a potem tylko to rozwinąłeś?


To było po prostu przekazywanie wiadomości (Coke zaczyna się niepokoić). Tak naprawdę to myślę, że zaczęło się to gdy zaczęli przychodzić goście z pewnych obszarów handlu w Harlemie. Wymieniałem ich imiona, stuff jaki sprzedawali. Byłem w dobrych układach z braćmi z Harlemu, z 126th ulicy.

Od Hotelu Kelly, na St.Nicholas Avenue?


Dokładnie, ich dopalacz nazywał się The Double Green, The Mean Machine i Black Tape. A gdy wpadało się do Bronxu, to tam mieli dopalacz o nazwie Power. Więc gdy natknąłeś się na imprezę, mogłeś usłyszeć mnie wołającego: „ Mamy jednego gościa Easy Al. Z 26 ulicy, Double Green, Mean Machine i Black Tape, przyjdź i weź.” Wiesz o czym mówię. Potem zabrałbym cię do Bronxu i powiedział przyjdź do Featherbed Lane i odbierz swój Power. Miałem paru kumpli z Harlemu działających w Amsterdamie, więc gdy się zjawiali mogłem ich wykrzyczeć. Mogłem wykrzyczeć twoje imię i skąd jesteś. A potem goście dawali mi kasę i mówili: ”Coke wywołaj moje imię”. A ja na to, że nie kupują mnie, żebym używał ich imienia. Chciałem żeby to co robię było naturalne, jeśli nie czuję tego rockowego tąpnięcia, nie mogę użyć czyjegoś imienia. Nie czuję cię, muszę cię poczuć, muszę poczuć twoje imię w moim gardle. Wtedy gość dawał mi pakunek i jeśli to było, to co miało być, to wywoływałem jego imię. Więc to był handel połączony z tym co robię. A ja robię swoje.

Kiedy zacząłeś rymowanie, czy kiedykolwiek wszedłeś w ten okres?


Pewnie, oto przykład.

“There is not a man that can’t be thrown
Not a horse that can’t be rode
A bull that can’t be stopped
And theirs not a disco that I Coke La Rock
Can’t rock!”

I kolejny dla Ciebie Troy:


“If a Freak is unique
Then that’s the freak you seek
Then I guess before you go
The freak will be on the bo
As long as the music is not stopping
The rocks are dropping
The champagne is flowing
The freaks will be going
Hotel motel
You don’t tell
I won’t tell.”


Czy nie brzmi to trochę jak zaczerpnięte z Sugar Hill? 


Jeśli chcesz rozbierać to na fragmenty, skąd pochodzą dane kawałki i kto je powiedział, to właśnie ja to stworzyłem. Tak jak mówiłem my jesteśmy fundamentem, każdy inny to tylko produkt.

Coke, gdy już zacząłeś robić te rymy, byłeś prawdziwym pionierem, a potem Cowboy i Hollywood byli twoimi następcami.


Nie przeszkadza mi to. Ale nie zapominaj o Mele Mel’u. Tak na prawdę nie potrafię powiedzieć kto był po mnie. Jak już wyszedłem z tej gry, nie śledziłem tego co było potem. Ja nie czułem kto to robił, bo Herc mówił, że każdy brzmi tak jak ja. Pamiętam jak poszedłem do Black Door a tam był Mele Mel i tylko Flash i wiesz Mel nigdy nie tykał gramofonów. Po tym co widziałem a nie bywałem tam cały czas, różni próbowali próbowali to robić. Dlatego nie chcę mówić czy Mel był po Cowboy’u czy na odwrót.

Więc będąc pierwszym i nie mając żadnego zaplecza jak narodziło się u ciebie rymowanie?


Ciężko mi to opisać, bo to nie było zaplanowane. Dla mnie to było tylko gadanie do mikrofonu. Zawsze miałem wenę, nie spisywałem niczego. Nigdy nie przychodziłem na scenę z wcześniej przygotowanym tekstem. To jest to co mówiłem o gościach, którzy nie rozumieli bycia pierwszymi. Nie widziałem, że każdy to chwyta.

Twój przykład byłby bardziej w stylu Biggie Small,  Jay Z, wszystko to było w twojej głowie a nie na papierze.


Dokładnie.

Więc w jaki sposób udawało ci się ułożyć trzy zdania razem?


To przychodziło razem z moimi odczuciami i atmosferą nocy, a też i  tym kto był w klubie.

Ale to nie był kompletny rym?


Oczywiście i tak jak mówiłem ta mowa była we mnie tak jak jest i teraz. Każdy rym, który stworzyłem miał coś z danej imprezy. Tak jak dziecko, które stawia swoje pierwsze kroki, tak samo ja, moje rymy były na początku krótkie a z czasem przybierały na długości. Większość czasu rymowałem do T Play it Cool, co było moim zakazanym nagraniem. Teraz Red Alert je gra. Nie zamierzam się żalić, ale raz jeden gość zarzucił nam, że to co robimy to przedszkolne wierszyki. To mnie zabolało, bo to co wychodziło z moich ust, to nie były jakieś tam wierszyki.
Wyprzedzałem moje czasy. Nosiłem biżuterię, rozbijałem się samochodami, a ci goście wypożyczali kurtki i inne stroje na wielkie przyjęcia. Ja tak ubierałem się na co dzień. Nosiłem  A.J. Lester’s, kurtki Corterfield albo Dobbs. Kupowałeś to co inne koty, mówiły że ja noszę. Tak właśnie mnie widzieli, nie znali mnie. I wiem, że mnie nie znają. Ale tak jak już mówiłem, rymowałem do nagrań T Play it Cool, ale przegadałem też chyba wszystkie rodzaje nagrań, które posiadały wersję instrumentalne. Ale na nagraniach takich jak James’a Brown’a rymowałem na wokalach, które mogły mnie jakoś natchnąć do rozpoczęcia rymowania (hit me w utworach JB)

Nigdy nie słyszałeś Cowboy ani nikogo innego, który robili by to tak jak ty?


Po tym jak wycofałem się z gry chodziłem do Paradise Garage, bo mieli najlepszy system dźwiękowy w Nowym Jorku. To było jeszcze przed Studio 54.

Larry Levan.


Zgadza się, Larry Lavan. Znałem właściciela Mike Brodiego. Brody palił Ill z 123 ulicy, od ludzi Chunky Black. Mówił, że po tym czuł się kreatywny (Coke zaczyna się śmiać). Miałem też dla nich Fish scale (kolejna odmiana ganji) z Brodwayu. Jego partnerem był Noel Garcia aka Marlboro Man. Byli gejami, ja nie byłem, ale wiesz jak to jest. Taki był tłum. Ktokolwiek kto przewinął się przez Nowy Jork jako imprezowicz, natrafiał w końcu na Paradise Garage. W Sylvestera grali jak James Brown, on i Grace Jones. Ona była królową muzyki punk rokowej i house. Widywałem Diane Ross, Michaela Jacksona, Billy Ocean itp. Chętnie zrobił bym sobie wtedy taką małą wycieczkę do The Fever, bo to było akurat na czasie w mieście. Ale wiedziałem, że muszę radzić sobie sam, nie oglądać się za siebie.
Nie byłem jak inni goście. Nauczyłem się, że jeśli masz tysiąc dolarów, dlaczego miałbyś przebywać wśród gości co mają tylko sto. Będą chcieli twoje tysiące. W ten sposób sam wywierasz na siebie jakiś nacisk. Zabawa w Hip Hop to taka sama gra uliczna. Faceci biegają za innymi żeby ich okraść. Ja nigdy nie byłem szeregowcem ani porucznikiem, ja zawsze byłem szefem szefów. Zawsze sam sobie byłem szefem. To taki handlarz handlarzy. To coś więcej niż tylko handlarz. Od kogo kupuje handlarz? Od jeszcze większego handlarza. Szef nie jest dealerem.  Dla tego przez moment nie słyszałeś dealera, bo dealer jest na ulicy.

Masz rację, nie słyszałem tego od dawna, od czasu gdy byliśmy dzieciakami i sami  uprawialiśmy scrambling co tak jak mówisz było bardzo modnym określeniem.Wracając do Herca, jak długo to trwało zanim zacząłeś z nim imprezowac?


Od drugiej imprezy jaką zrobił w pokoju rekreacyjnym.

Dlaczego wybrał akurat ciebie a nie kogoś innego, skoro ty nie miałeś nic do czynienia z DJowaniem czy emsee’ingiem?


Byliśmy bardzo blisko, a szczerze mówiąc ja tam byłem od początku, bo mogłem sprzedawać zioło. Sprzedawałem około 40 działek w noc.

Więc gdy Herc zaczął grać swoje dźwięki zadziwił cie tak jak zadziwiał innych?


Nie mogłem odbierać go w ten sposób, bo ja byłem dobrym tancerzem.  Herc mnie wybrał. Nie byłem B Boy’em byłem tancerzem. Potrafiłem dobrze tańczyć, grać w piłkę, bić się! W tamtych czasach dziewczyny zwykły robić coś co nazywaliśmy „rozpalanie tłumu”. Więc dziewczyny podgrzewały atmosferę a Herc przychodził i mówił: „ Chodź Coke, zatańcz z nią” Herc nigdy nie widział żeby jakaś dziewczyna mnie rozpaliła. Dlatego też to nas tak zbliżyło. Chodziłem do wielu klubów, a Herc kazał mi tańczyć z różnymi dziewczynami. Czasami wyglądało to jak bym prowokował Herca. Ale tak jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy.

Kim byli celebryci którzy wpadali gdy wy graliście?


Nie wpadali bo dilowaliśmy z młodymi ludźmi. Było coś takiego co trzymało nas w mocy przez 4 lata. Nigdy nie wpuszczaliśmy dzieciaków z liceum. Gdy wcześniej wspominałeś Hollywood, wyłapywali starszy tłum, który wydawał się być za stary na nasze imprezy. To były czasy 371 i i tym podobnych miejsc, które były jakie były. Widzisz, my nigdy nie wpuszczaliśmy licealistów, bo raz powiedziałem do Herca: „dzieciaki z liceum zawsze tego chcą”. Jako młodzik zawsze chcesz wiedzieć gdzie chodzą starsi, żeby też tam potem chodzić. Wtedy nigdy nie pozbędziesz się licealistów.


Czy Wietnam wpłynął jakoś  na ciebie albo Herca?


Nie, bo widzisz kiedy to się stało, jeśli chodziłeś do szkoły to mogłeś być spokojny, więc jedyni ludzie, którzy tam się pojawiali to ci, nie wychowali się na ulicy. Wtedy nie było się nastawionym na karierę tak jak teraz. Ale miałem wielu kumpli, którzy wrócili z syndromem wojny wietnamskiej. Więc gdy widziałem takiego gościa mówiłem sobie: ”Nie będę walczył, wolę iść do więzienia”.


Ciebie to nigdy nie spotkało?


Nigdy, ale był taki moment gdy chciałem uciec, to było jeszcze przed muzyką. Mieszkałem z matką i wiesz jak to jest, gdy chce się opuścić dom. Poszedłem zdawać test na żołnierza marynarki wojennej i oblałem 5 punktami. To było jak przebudzenie. Nie było mi źle z matką, po prostu chciałem odejść. Ale cieszę się, że tak się nie stało.


Byłeś świadkiem walki z L Brothers?


Nie, ci z którymi sympatyzowałem byli przeciwko Pete D.J. Jones i Disco King Mario. Nie brałem udziału w tych walkach, bo wyznawałem zasady handlarzy. Nikt nie chciał z nami walczyć dopóki nie byliśmy na szczycie. Ledwo co przebrnęliśmy przez ten kierat. Na początku byliśmy mobilnymi D.J'ami. Pamiętam, że Herc grał na innych imprezach zanim zaczął grać na swoich własnych. Grał dla liceum Taft za 50 dolarów. Graliśmy przebój Rock the Boat. Mobilni D.J. dostawali $150 do $250. Ci najlepsi około $300.  Ale woleli wynająć nas. Powiedziałem do Herca “Chodź stary, jam mam forsę z dragów.” Nie dostawałem kasy od Herca przez cały rok. Nie musiałem. Raz poszliśmy na imprezę do Bama, co nie było brakiem szacunku dla niego, ponieważ nie było go  na bramce. Gdy byliśmy przy bramce zawołali: „Wow Kool Herc właź”, a gdy zobaczyli mnie: „ Coke ty musisz zapłacić $3". Herc na to, że jestem jego partnerem, ale oni powiedzieli, że tylko Herc może wejść. Więc wyciągnąłem $3 z moich $1700. Zarobek z imprezy to pewnie $150. Więcej kasy miałem w kieszeni niż z kasowania wejściówek przy bramce, nie chciałem się przechwalać tym. Co mnie jeszcze wkurzało w tym wszystkim, to to że przy wejściu na imprezy traktowali mnie jak pomocnika. Nie zniósł bym tego, raczej  złapał bym takiego gostka i powiedział mu, że jestem partnerem Herc’a. Podobnie było z biżuterią, też się wyróżnialiśmy, mieliśmy ją zanim ktokolwiek inny ją nosił. Mieliśmy na sobie duże medaliony, nasza biżuteria była konkretna. Zakupy robiliśmy w największych sklepach. Czy oni kiedykolwiek powiedzieliby, że robią zakupy u A.J. Lestera w Harlemie (Troy zaczyna się śmiać) czy w sklepie u Laden’a? Czy mieli ciuchy skrojone przez Mr. Tony albo Mr. Ories. My nosiliśmy Kurtki od Corte’a. Moje kapelusze kupowałem u Dobbsa. Kazałem wyszywać swoje inicjały. Jak już mówiłem miałem buty ze skóry węża. Gdy oni ubierali się jak Playboye, ja ubierałem się w jaszczurki. Kupowaliśmy też u Dicka Girdona (sprzedawca Cadilaków), a te leszcze kupowały wtedy rowery! Herc nigdy nie prowadził, oprócz jednego zdjęcia, na którym  Herc jedzie samochodem  a w bagażniku Caddy ma głośniki, zawsze to ja prowadziłem. Herc nie miał prawa jazdy. Ja jeździłem Eldorado, Jeździłem ciężarówką. Potrafiłem prowadzić każdy samochód. Zawsze miałem świeże afro (fryzura) z przedziałkiem, afro zawsze było okrągłe, świeże.

Kiedy i dlaczego odszedłeś z hip-hopu?


Odszedłem przed 1979, może 1980.

Ale ciągle byłeś w grze gdy Herc prowadził walkę przeciw L-Brothers?


Yeah wciąż byłem w temacie, ale nie czułem tego wszystkiego. Herc z niektórymi toczył walkę, byłem tam ale nie znałem żadnego z nich. Dla mnie nie było konieczne, żeby z kimkolwiek walczyć, bo my już byliśmy na topie, nikt nie miał takich osiągnięć. Szczerze mówiąc nie przepadałem za tymi wszystkimi gostkami, co zaczynali próbować robić to co my. Lubiłem Love Bug Starskiego. To znaczy dokopywaliśmy sobie nawzajem, za każdym razem gdy się widzieliśmy. Traktowałem go z szacunkiem nie dla tego, że inni na niego nie zasługiwali.
Do pewnego stopnia sympatyzowałem ze Star Ski i z Flashem. Ale nikt tego nie okazywał. To znaczy nikt nie okazywał tej miłości do innych. Jeśli grałem po stronie zachodniej, nie mogłem cię lubić bo grałeś po stronie wschodniej. Dlatego teraz pełno jest tej złości i zazdrości, bo ona była już od samego początku. Dlatego powiedziałem, że nie mieszałem się z innymi D.J.ami bo ich nie znałem i za dużo było zazdrości . Wychowałem się w przekonaniu jak możesz nienawidzić brata, jeśli go nie znasz?

Czy musiałeś dokopać tym cwaniakom wtedy?


Wyciągnąłem do nich broń może raz czy dwa razy, ale na prawdę nie musiałem tego robić bo oni wiedzieli skąd jestem. Miałem niezły cios. Do tego Herc miał mięśnie a ja miałem dużą spluwę. Ja nie próbowałem pompować sobie mięśni, ale walczyłem tak, że wyglądało jak bym był w tym naprawdę dobry. Nie musiałem robić pierwszego kroku, bo to ja i Herc byliśmy zawsze i wszędzie. Jak powiedziałem, pozostaje tylko śmierć.

(Try zaczyna się śmiać) Pozostaje tylko Śmierć?


Tak mówiliśmy. Pozostaje tylko śmierć.

Nie było was podczas napadu w Galaxy?


Nie było mnie wtedy w mieście. 

Kojarzysz tego gościa Mandingo, który był ochroniarzem w The Fever i paru innych miejscach?


Tak, to był niezły koleś. Niech mu ziemia lekką będzie, on zmarł parę lat temu. Tamtej nocy miał jedną z moich spluw. Dawałem mu czasami moją 38, nic większego. Kolesie próbowali nam dorównać, nie mieli nawet gramofonów do skreczowania. My wprowadziliśmy tę technikę jako pierwsi. Pamiętam nawet walkę z takim jednym co przyniósł na imprezę swoje domowe głośniki. Miał 12 malutkich głośników domowych, nie większych niż 2 litrowa butelka wody gazowanej. Walczyliśmy też przeciwko jednemu, który miał kilka głośników ukradzionych ze stacji. Oni nie mieli kasy na sprzęt.Tak bardzo byli zaangażowani w muzykę, że radzili sobie na różne sposoby.

Co czułeś tamtej nocy gdy Herc został dźgnięty nożem?


To mną wstrząsnęło. Prawie odszedłem od zmysłów. Powiem ci, że to był jakiś piekielny przypadek, że tamtej nocy zanim to się stało, musiałem wyjść do toalety. Moje mieszkanie było jakieś 4 bloki od tamtego miejsca. The Executive Play House, który później został zmieniony na The Sparkle. Więc pobiegłem do domu żeby skorzystać z łazienki, poza tym to nie była jedna z tych dużych nocy. Gdy wyszedłem z domu i byłem w drodze do klubu, zobaczyłem na miejscu ambulans i wozy policyjne. Gdy dotarłem na miejsce Herca zabrali już do szpitala. Zacząłem rozpytywać kto to zrobił, kto brał w tym udział. Na ulicy mówiło się, że zrobiło to kilku stałych bywalców  klubu. Jeden z moich ludzi powiedział, że jednego z nich już złapali. Chciałem od razu iść do tego gościa i mu dołożyć, ale usłyszałem, że Herc jest w ciężkim stanie i lepiej będzie jeśli pojadę do niego do szpitala. W szpitalu wpadłem w szał, że mój najlepszy kumpel tak cierpi. Zacząłem ryczeć, bo już kiedyś straciłem innego kumpla, gdy miałem 19 lat.  Herca tato już tam był, widział jak bardzo to przeżywam, ponieważ płakałem, a ja wiedziałem, że właśnie wszedłem na wojenną ścieżkę. Herca tato powiedział do niego: ”Powiedz Coke, żeby na ciebie zaczekał zanim coś zrobi”. Herc zawołał mnie do pokoju zanim zabrali go na blok operacyjny i powiedział, że zna jednego z tych gości i prosi żebym na niego zaczekał. „Po co mi to mówisz” zapytałem. „Poczekaj na mnie” powiedział Herc. Zgodziłem się, ale on kazał mi to obiecać. Gdy wychodziłem z pokoju Herca, jego ojciec powiedział do mnie: “Coke pozwól, że zatrzymam twoją broń do jutra”. Wtedy znowu zacząłem płakać i odpowiedziałem: „Nie panie Campbell, nie dam panu mojej broni.” A on powiedział: „musisz, nie jesteś w najlepszym stanie. Wiem, że cierpisz.”. Oddałem mu moją broń a on zwrócił mi ją następnego dnia. Zacząłem swoje własne dochodzenie. Tak to wyglądało Troy.

Cholera bracie, namieszałeś mi w głowie tą opowieścią. To okropna historia. Dzięki Bogu ty i Herc wyszliście z tego cało. Rozumiem co przeżywałeś. Zmienię temat. Co myślałeś o Rappers Delight czy The Sugar Hill Gang?


Dobre pytanie. Ja i Big Hank chodziliśmy razem do szkoły. Hank nigdy nie był emcee ani D.J.em. Gdy pierwszy raz natknęliśmy się na Sylvie, pamiętam jak zabrał mnie do New Jersey i wynajął cadilaka. Ale szczerze mówiąc do tamtego czasu, zanim nie przestałem brać w tym udziału, nie wiedziałem dokąd to zmierza. Ale ja i Hank dużo czasu spędzaliśmy razem. Hank zawsze przychodził po mnie, gdy szedł zbierać kasę.

Gdy pojawili się Rappers Delight czy nie zacząłeś powtórnie wspominać czasów Hevalo i myśleć o powrocie do Herca i nagraniu czegoś razem?


Nie, bo jak już mówiłem, Herc zawsze robił to co robił. Ja tylko wyrwałem się na trochę z tego czym się zajmowałem, co zamierzałem to robić codziennie, czyli zarabianie kasy na narkotykach. To wszystko.

Jaka była główna przyczyna, że odszedłeś z hip hopu?


Prawdę mówiąc, gdy urodził się mój syn Dante La Rock, powiedziałem sobie, że nie mogę trafić do więzienia, albo umrzeć w imię muzyki, a ktoś inny będzie wychowywał mojego syna.

Jakim cudem bezpieczniej czułeś się handlując dragami niż grając muzykę?


Bo to zawsze tam było. Nienawidzę tego mówić ale ja byłem zawsze na poziomie szefa w tej grze więc nie przerażało mnie nigdy zbieranie kasy na ulicy.

Czy ta gra nigdy Cie nie dopadła? Nie trafiłeś nigdy za kraty?


Najśmieszniejsze jest to, że nie, nigdy. Nigdy mnie nie przymknęli. Zostałem przyłapany jakieś dwa lata temu na paleniu trawy, ale to wszystko. Mam 53 lata i byłem jednym z największych, najgorszych handlarzy na świecie. Chłopaki mieli po 10,15,20  lat odsiadki. Jak mówił Frank Sinatra: „Ja robiłem to po swojemu”.

Nigdy nie interesowała Cię historia hip hopu, powiedzmy Moe kontra Busy BEE, Cold Crush vs Fantastic?


Najbardziej interesowało mnie kto przyjął nazwę La Rock. Był T La Rock i późniejszy Scott La Rock, Ace La Rock. Każdy kto przyjął La Rock w swojej nazwie przyprawiał mnie o lekki dreszczyk emocji.

Jakie to uczucie?


Ktoś chciał być mną, więc musiałem robić coś dobrego. Nie przyjmuje się niczyjego imienia jeśli niczego nie dokonał.


(Musieliśmy zrobić krótka przerwę, bo Coke miał telefon od Herca w sprawie interesów.)


Wracając do tych gości z przydomkiem La Rock. Gdy zmarł Scott La Rock płakałem. W oku zakręciła mi się łza. „Nie znałem cie, ale wziąłeś mój przydomek więc musiałeś czuć tę grę”


Jaki jest układ z Platinum Ice Records?
Pracuję z Platinum Ice Records oraz Sedgwick i Cedar. Ciągle na małych scenach ale próbują mnie wpasować. Muzycy w to zaangażowani to pierwsi twórcy hip hopu. Jest Herc, Grand Master Caz, Mele Mel, Theodore, i Busy BEE, wymieniłem tylko kilku, i jeszcze Easy Moe Bee.


Nie mogę się doczekać. Coke La czy masz jakieś przesłanie dla czytelników?


Tak, chcę powiedzieć: Hip Hop, Hip Hop na zawsze. Dzięki Troy za to jaki jesteś i za to, że zechciałeś przybliżyć historię Coke La Rock jako pierwszego emcee,  doceniam to.



Dzięki Ci Coke La Rock. Pokój


Coke La Rock & Kool Herc w 2010 r.
Wywiad przeprowadził Troy L. Smith w 2008 roku
Oryginalne źródło
Tłumaczenie: Joanna Sudomierska