Królem rock'n'roll'a był Elvis, królem pop'u nazwano "dżeksona", w rapie jest wielu samozwańczych "kings", Run rymował, że "I'm a King of Rock"... Na reszcie gatunków aż tak się nie znam, by wymieniać przykłady "rządzących w koronie":)), jednak jeśli chodzi o FUNK, to śmiało mogę tu wymienić tuzy tego nurtu/gatunku/muzyki (jak kto woli:)). "Ojciec" James Brown, Funkadelic/Parliament, George Clinton ze swoim P-Funk'iem, Rick James itd itd itd. To tylko, moim zdaniem, najtrafniejsze przykłady. Mogę tak podawać "prawie" w nieskończoność. Prawie, bo nie jestem w stanie znać i przypomnieć sobie wszystkich:)) W każdym razie dziś na króla mianuję Joseph'a Henry'ego. Postać mniej znana szerszej publiczności. Sam nie do końca wiem kim on jest, z kim, gdzie, jak i po co:)). Jedno wiem na pewno. "Znam" tego pana poprzez jego muzykę, bo w jego przypadku jest tu najważniejsza:)) Może w swojej kolekcji nie posiadam zbyt wiele jego utworów, natomiast mam jedną "perełkę". Mowa tu o "Who's the King? (You Know That's Me)". W tym momencie nawiązując do tytułu artykułu... pan ten pyta się "kto tu jest królem?" i zaraz szybko odpowiada, że on sam:))... I tu się z nim zgodzę. On ma ten funk, który jest jego królestwem. Królestwem dźwięków, w którym słychaći bas, i gitarę, i przyjemną trąbkę, i przede wszystkim nadającą tempa perkusję. Wszytko ciekawie zaaranżowane i okraszone wykrzykiwanym, melodeklamowanym tekstem. Jako całość daje to niesamowitą, energetyczna dawkę FUNK'u w najlepszym wykonaniu. Aaahhh, aż chce się tańczyć !!! (przepraszam... poniosło mnie, hehe:)).
Don Letts – Hockley Social Club
5 tygodni temu
1 komentarz:
konkretny numer!
Prześlij komentarz