niedziela, 16 grudnia 2012

Ugly Duckling (Bohannon Club, Berlin) - Relacja

Właśnie wróciłem ze swoim ziomem z Berlina, jestem po koncercie Ugly Duckling. Mogę powiedzieć tylko tyle, że zyskałem wiarę w muzyke Hip-Hopową. Niesamowita relacja pomiędzy DJem a MCs. Podczas koncertu nie było kawałka, w którym udziału nie brałaby publiczność. W moich oczach wygladało to jak połączenie klasycznego Mcingu z Rapowaniem.

Turn it up!!! Little bit higher!!!

Zagrali numery ze swojej ostatniej plyty "Moving at Breakneck Speed" jak i pare starszych sztosów. Czułem się jak w funkowym niebie. To był coś. Beastie boys, Run DMC w tych składach tak jak u Ugly Kaczek widać zależność pomiędzy MCs a DJem, Turntablismem and MCing'iem. Poza tym Einstain dał "Smack" djom działającym za pomocą serato, cdplayerów, grając cały koncert z vinyli!!!

Najbardziej widoczna w nich była niekomercyjność i niesmak w stosunku do pseudo-gangsta raperów,
którzy swoj punkt widzenia skupiają na pieniadzach i sexie, zamiast na prawdziwej esencji...

W Hip-Hopie nastały takie czasy, że taką niekomercyjność trzeba naprawde cenić.

Ugly Duckling to doskonały przykład nie tylko muzyki hiphopowej na najwyższym poziomie, ale i hiphopowej mentalności.

UD dało mi naprawde pozytywny zastrzyk Hip-Hopu, to był jak bilet w kosmos  Co było też dla mnie bardzo ważne, to brak bariery. Bariery pomiędzy elemntami, bo tam byla jendność, czułem że jestem częścią tej rodziny! Bawiłem się przy samej scenie.

Tanczyłem lekkie Top-Rocki, po ruchach obczaili, że jestem bboyem. Pod koniec koncertu Andy podbił do mnie, zbił ze mną pionę. Podziękował mi za przybycie.

Potem chwile z nimi wszystkimi pogadałem. To mnie bardzo podbudowało. Z całego wyjazdu wyniosłem sporo lekcji, oraz nadziei.

PEACE to Ugly Duckling, Honey, True Beatz Crew!!!

Autor: BBoy Metes

Brak komentarzy: