piątek, 10 sierpnia 2012

The Wailers - Catch a Fire 1st Edition (1973)

Dzisiaj ekskluzywne wydania płyt winylowych nie należą do rzadkości. Podobnie było dekady temu, gdy rynek muzyczny i jego promocja musiały ograniczać się do podstawowych zabiegów, "wystrój" płyty miał ogromne znaczenie.

Historia tej płyty jest niezwykle ciekawa i doskonale ilustruje powyższą wypowiedź. Jamalski zespół, który muzykę reggae ukierunkował na nowy tor i jego charyzmatyczny, początkowo wyszydzany przez zachodnich dziennikarzy lider, król przesłania Miłości, Robert Nesta "Tuff Gong" Marley.

Catch a Fire i jawne odniesienie do palenia ... skoro ogień to zapalniczka, wtedy i wciąż kultowa Zippo, której wyglądem posłużono się do zaprojektowania czwartego, studyjnego albumu pochodzących z Trench Town rudeboys (tak, wychowywali w niedalekiej odległości od Clive'a Campbella (Kool DJ Herc).

Płyta miała zapewnić grupie rozgłos i otworzyć drzwi do międzynarodowej kariery. Niestety jej design nie pociągnął za sobą oczekiwanego efektu. 20.000 płyt, które trafiły do USA, nie sprzedawały się ...

... zdecydowano się na kontrowersyjne i szokujące jak na tamte czasy wyjście. Uznano, że kwestia okładki pozostaje kluczowym problemem w promocji albumu.
Pozbawiona alegoryczności, z czystym i na tamte czasy bardzo odważnym przesłaniem. Catch A Fire ... zdjęcie Boba z afro z jointem wywołało poruszenie i zapewniło grupie spory rozgłos. Od premiery 2 edycji tego albumu datuję się międzynarodową karierę The Wailers, która niezamierzenie doprowadziła do rozpadu grupy i odejścia z niej Petera Tosha  oraz Bunny'ego Livingstona (kuzyn Boba). Panowie za złe mieli Bobowi wysuwanie jego osoby na pierwszy plan. Bob Marley, który posiadał niezwykłą charyzmę w sposób naturalny, stojąc przed publicznością już nie tylko jamajską, stał się liderem.

Należy dodać, że Bob wprowadził rewolucję w muzyce reggae, sam jako mulat (jego ojcem był oficer Royal Marines, Norval Sinclair Marley), był często nieakceptowany w swoim rodzinnym kraju. Zarzucano mu, że gra  muzykę dla białych ludzi ... a nie grał słabo, skoro jako support przed Sly and The Family Stone zebrał większe brawa niż ten funkowy zespół, zaś jego muzycy zastanawiali się: "Co to za ludzie o biblijnym wyglądzie" ...

Pierwsza edycja tej płyty należy dziś do białych kruków, w mojej kolekcji stanowi niezaprzeczalny number one. Pomyłka w produkcji, wytłoczenie 20. 000 sztuk klasyki gatunku. Jak wiele z tych płyt przeleżało ukrytych w archiwum wytwórni, jak wiele z nich zostało zniszczonych ... nikt tego nie wie. Posiadanie jednej z 20. 000 sztuk podwyższa wartość kolekcji o kolejny level.

 

One Love ...

Brak komentarzy: