Znana jest mi już historia Loose Jointz (koniecznie przeczytaj!), hip hopowej grupy, która na przełomie lat '70 i '80 uw. jako live band koncertowała na terenie stanu New York. Loose Jointz tworzyli profesjonalni muzycy oraz legendarni writerzy: Futura 2000 i Ali.
Okazuje się, że Ali i Futura nie byli jedynymi artystami sprayu, dla których muzyka ogrywała ważną rolę w życiu. Przepełnione przemocą ulice Nowego Yorku stały się niemym świadkiem wydarzeń, które ukształtowały kilka form hardkorowej sztuki, określonych w latach '80 wspólną nazwą - hip hop.
Pomijając już ortodoksyjne dywagacje, dotyczące pochodzenia hip hopu, faktem jest to, że muzyka towarzyszyła mieszkańcom Harlemu, Queens, Brooklynu i Bronxu od dawna. Tak jak dźwięki bongosów dały początek Up-Rockingowi, podobnie również Black Benjy i Ghetto Brothers jako członkowie zespołu muzycznego realizowali swoje pokojowe ambicje. Muzyka była głosem pokolenia żyjącego w cieniu wojny w Wietnamie, w kraju wciąż targanym przemocą na tle rasowym.
"Just like the Ghetto Brothers, many of the THE EBONY DUKES are musically inclined and after our Graffiti hey days some of us got with bands and other situations associated with the arts. Topaz and his older brother Erni were well known in the hood for their Boxing and Martial arts skills, but Erni was also a very good musician. I'm a guitarist and performed in various bands with Erni who played the bass. We performed covers of the popular recording artist of the period; Jimi Hedrix, Santana, Motown, Street jams were common place back then as well. Topaz was very respected by his peers in the South Bronx ghetto for his ability to speck out and express his insight on issues that affected the youth in our hood."Powyższe słowa Staff'a z Ebony Dukes, gangu writerów z Południowego Bronxu świadczą o głębokim muzycznym zakorzenieniu nowojorskich writerów.
Zacznijmy od początku. The Crazy Five tworzyła piątka dobrych znajomych mieszkających w północnym Broksie na tzw. Co-op City, czyli największej spółdzielni mieszkaniowej ... na Świecie. Według różnych informacji wynika, że założycielem grupy był Crachee (Crazy Cheese) lub Blade King of Graff. Jej trzon stanowili także Vamm (Michael Visvader), Death oraz Tull 13. W późniejszym czasie, gdy wyczyny chłopaków zaczęły zwracać uwagę writerów z innych części miasta, The Crazy Five wzbogaciła się o kolejnych "wyczynowców", w tym także przedstawicielki płci pięknej ...
Nowy York przełomu '60/'70 ub. w. to niekończąca się opowieść, w której przeplatane wątki mogą stanowić klucz do rozwiązania zagadki jak we wczesnych latach '70 rodziło się zjawisko, które po latach określono mianem - hip-hop. Nieprzypadkowo zatem wspomnę o bracie Crachee, którego historia została opisana przez Richarda Price'a (na podstawie jego innej książki Spike Lee nakręcił kultowy film Clockers) w książce The Wanderers. Wędrowcy - bo tak brzmi polskie tłumaczenie - to historia irlandzkiego gangu - The Ducky Boys. Poniżej zdjęcie pierwszego wydania książki ...
... w roku 1979 reżyser Phillip Kaufman przeniósł te historię na "wielki ekran".
Sam Crachee to także postać nietuzinkowa. W roku 1982 porzuca bombing na rzecz dziennikarskich studiów w Nortwestern University w Chicago. W roku 2004 wraz z Mike'm Sallah'em otrzymał nagrodę Pulitzera za opisanie historii armii generła Platoona, której niektórzy żołnierze zostali oskarżeni o zbrodnie wojenne.
Natomiast w książce The Crazy Five opisuje lata swojej młodości, spędzone w Północnym Bronksie poświęcając się bombieniu pociągów. Aktualnie książka nie jest dostępna, udało mi się dowiedzieć, że trwają usilne pracę nad jej filmową adaptacją ...
... wróćmy jednak do wątku malowania i lat '70-tych.
Cała piątka pochodziła z jednej okolicy, spotykała się w pobliskim parku mieszczącym się za domem Crachee. Młodzi nastolatkowie spędzali w nim całe dnie, chwaląc się swoimi black bookami, popijając wina marki Boone's Farm i piwo Colt 45. Znali się jeszcze z piaskownicy. Był rok 1972. Writing stał się rozpoznawalny. Crachee i Vamm postanowili, że zostaną królami metra. Podziwiali prace Stay High 149, Hondo, Super Kool 223.
"Uzbrojeni" w czarne markery Crachee wraz z Vammem przez tygodnie taggowali pobliskie latarnie. Po przejściu tego pierwszego etapu, ukradli puszki z farbami i "przenieśli" się na ściany i ciężarówki.
The Crazy Five według samych jej członków był największym nowojorskim gangiem zajmującym się bombieniem.
Blade w trakcie nielegalnej aktywności (zaprzestał bombić w roku 1984) pomalował 5 000 pociągów !!! Nigdy nie został zatrzymany przez policję ...
Steve David "Blade King Of Graff" Ogburn urodził się w rodzinie o muzycznych korzeniach. Jego wujek w latach trzydziestych ub.w. grał na perkusji w jazzowym zespole. W roku 1968 ciocia kupiła młodemu Stevowi pierwszą gitarę basową i zabrała przyszłego króla nowojorskich paneli na Saratoga Jazz Festival. Tak oto zarażony bakcylem oraz namawiany przez rodzinę, młodzieniec poświęcał czas muzyce, co w konsekwencji pozwoliło mu zachować dystans od wszechogarniającego poczucia beznadziei i ulicznego życia.
Po kilku latach w domu Crachee odbywają się próby zespołu muzycznego. Mama jest zachwycona. Syn zamiast szlajać się ulicami, spędza czas z przyjaciółmi na kreatywnym zajęciu. Ich hobby nie spotkało się natomiast z akceptacją tamtejszych służb miejskich. Bardzo często zdarzało się bowiem, że wskutek interwencji policji ich próby kończyły się po upływie kilkunastu minut. Zespół Bazay Jam Band tworzyli następujący muzycy:
Steve David "Blade" Ogburn - Bass
Mitchel "Crachee" Weiss - Sax, instr. klawiszowe
Jody Bellamy
Santino
Hervey
Dave
Paul Lobel
Jody P. Quickly
W powyższym składzie w okresie między 1974 a 1978 koncertowali na terenie całego stanu NY. Ich repertuar składał się głównie z coverów popularnej muzyki tanecznej. Należy przez to rozumieć oczywiście wszelkiej maści klimaty czarnej klasyki, od Motown po Atlantic. Młodzi pasjonaci skomponowali także kilkanaście własnych utworów. Często powroty z koncertów uatrakcyjniali nocnym bombieniem pociągów. Ciekawe co w takich sytuacjach robili członkowie zespołu, niemający z malowaniem nic wspólnego ...
Blade swoim mięsisto - funkowym bassem towarzyszył także innej muzycznej grupie - The First Class Good Time Band.
Cały materiał dostępny na CD (poza jednym utworem) został zarejestrowany we wczesnych latach osiemdziesiątych w skromnym domowym studio Blade'a. Wszystkie sekcje rytmiczne zostały wyprodukowane przez Blade'a. Studio było ono wyposażone w FOSTEX 4 track, Korg POLY61 Synth, Clavinet, 1977 Fender Rhodes Piano i podstawową maszynę perkusyjną. Taśma przeleżała w domu Blade'a ponad 20-ścia lat. Tylko okazjonalnie prezentował ją kolekcjonerom sztuki, którzy przybywali do jego domu z odległej Europy.
I nadal taśma z tymi nagraniami leżała by w pudle, schowana w mieszkaniu na Bronksie, gdyby nie wizyta pewnych ludzi z odległego kraju. No właśnie, podobnie jak w przypadku legendarnego DJ Chipsa, którego jedyny ocalały mix z roku 1978 został upubliczniony dzięki staraniom Oldschoolers Crew, tak też nagrania Bazay Jam Band nie ukazały by się publicznie bez pomocy pewnych ludzi z Australii.
Kasino to współpracownik sklepu z rzadkimi płytami i akcesoriami do malowania Butter Beats Records, który kilkukrotnie podróżował do USA, w poszukiwaniu rzadkich płyt. Podczas czwartego lotu do "stolicy hip hopu" postanowił odświeżyć stare znajomości. Towarzyszyła mu Tash, która chciała poznać historię kobiet, zajmujących się writingiem dekady wcześniej. Wspólnym mianownikiem była postać Blade'a. Cel był prosty - spotkać się z legendą bombingu, oddać mu szacunek, zjeść wspólny lunch. Atmosfera rozluźniła się i Blade zaprosił gości do swojego mieszkania. Opowiadał niesamowite historie, pokazywał zdjęcia, (Blade jako jeden z pierwszych zaczął dokumentować swoje prace, posiada kilka tysięcy zdjęć, z których ogromna większość nigdy nie została ukazana szerszemu gronu) w jednych z pudeł wyjął starą taśmę audio. To co goście usłyszeli stało się ich największym odkryciem. Soczysty funkowy bass, elektroniczne innowatorstwo i niezwykła świeżość nagrań powaliła ich z nóg. Zaproponowali mu wydanie płyty.
Kasino spędził kilka kolejnych dni na poszukiwaniach studio nagraniowych, które dysponowałyby starym sprzętem, który zagwarantowałby zgranie kasety w jak najlepszej jakości. Udało się. Po trzech dniach z "bezcennym" pakunkiem wrócił do ojczyzny kangurów ...
Pozostała kwestia obróbki dźwiękowej, niektóre z utworów trwały bowiem nawet po kilkanaście minut. Posiadały także fragmenty, które nie nadawały się do masteringu. Tak przygotowane półprodukty wylądowały na konsoletach australijskich hip hopowych producentów - Ransoma, Perila i Jigsawa Geoffa z Blunted Stylus.
Gotowy produkt to jedenaście psychodeliczno - electro - funkowych kawałków wprost z serca Bronksu oraz trzy remiksy. Całość jest przeplatana wywiadem z Bladem z roku 1997, autorstwa Kasino. Na płycie zostały umieszczone także rzadkie zdjęcia. Okładka zawiera krótką, aczkolwiek niepełną historię zespołu.
vi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz